sobota, 18 maja 2013

Siedem


Dzwonek do drzwi, zrywasz się więc i idziesz otworzyć. To Twoja babcia razem z Kubą, wchodzą a Ty witasz ich bardzo radośnie. Jesz śniadanie, ubierasz Kubę, po czym sama idziesz do garderoby w poszukiwaniu jakiegoś stroju. Wybierasz białą sukienką bez rękawów, kopertówkę w kolorze musztardowym i czarne szpilki. Do tego dobierasz pierścionek i dwie bransoletki oraz zegarek. O 13:30 wyruszacie na halę po drodze podrzucając babcię do domu. Przed halą jesteście o 13:55, wchodzicie i udajecie się do szatni dla kibiców, zostawiacie kurtki i idziecie na trybuny. Spotykacie tam Lenę. Jest zupełnie inna, uśmiechnięta, radosna, nie wiesz o co chodzi. Jeszcze rano była smutna, i miałaś wrażenie, że płacze. To wszystko jest co najmniej dziwne, ale nie chcesz psuć jej humoru, przynajmniej teraz.
- A z kim w ogóle grają? - pytasz usadawiając Kubusia na krzesełku.
- Ze Skrą. - odpowiada. Serce zaczyna bić co raz mocniej, nie wiesz co się z Tobą dzieje, gdybyś tylko wiedziała, że grają ze Skrą nawet byś się z domu nie ruszała. Kuba już biegnie do młodego Ignaczaka, nawet nie pytając Cie o zdanie, a nawet gdyby Cie zapytał to i tak nic z tego bo nie byłabyś w stanie odpowiedzieć. Wstajesz z trybun i udajesz się do łazienki, nagle ktoś chwyta Twoją rękę. Widzisz Piotrka, sprzedaje Ci soczystego całusa w policzek. Wysilasz się na uśmiech.
- Pięknie wyglądasz. - szepcze do Twojego ucha, gdy nagle obok Was pojawia się kilku fotografów.
- Dziękuję. - uśmiechasz się. - Idź już...i wygraj. - mówisz i tym razem on całuje Cie w usta po czym Ty ruszasz w stronę ubikacji a on idzie na boisko. Próbujesz się uspokoić i ocierasz łzy spływające po policzkach po czym bierzesz głęboki wdech. Mecz rozpoczyna się z kilkuminutowym opóźnieniem, wracasz na trybuny. Pierwszy set pada łupem Bełchatowian, niestety. Cieszysz się, że On Cie nie zauważa, przecież jest tu mnóstwo kibiców, wmawiasz sobie, że Cie nie zauważy. Jednak teraz gdy Resovia przeszła na drugą stronę boiska, a jego drużyna na tą bliżej Ciebie, prawdopodobieństwo jest większe. Trener Jego drużyny bierze przerwę, gdyż wynik jest dość kiepski, przynajmniej dla niego, bo rzeszowianie mogą być spokojniejsi. Podchodzą do ławki, piją, wycierają się, siedzisz w pierwszym rzędzie, zasłaniasz się jak możesz, robisz co możesz żeby Cie nie zauważył. Nic się nie zmienił, kompletnie. Sygnał dający znać o końcu przerwy, zawodnicy zabierają się na boisko, jednak On wstaje i odwraca się do trybuny w której siedzisz, wyciera twarz w ręcznik i już prawie wszystko jest okej, odkłada ręcznik i spogląda w Twoją stronę, co gorsza Ty patrzysz na niego. Jakby Cie nie zauważył, oddychasz z ulgą. Odwraca się i odchodzi...może z metr. Jednak po chwili widzisz jak odwraca się ponownie, tym razem wiesz, że patrzy na Ciebie. Słyszysz gwizdek sędziego a on nadal stoi i patrzy na Ciebie, widzisz jak jego trener podchodzi do niego, a w Twojej głowie są wszystkie obrazki z Waszego wspólnego życia, wszystkie. Wasze wypady na Mazury, to, jak go wspierałaś, jak dzwonił czasami o 3 w nocy, z drugiego końca świata, żeby po prostu powiedzieć Ci dobranoc, bo grał turniej gdzieś w Japonii. To jak czekałaś na ten jego telefon, w końcu ten dzień w którym dowiedziałaś się o ciąży, a jego matka nakazała Ci wyjazd, nie chciała niszczyć jego kariery, powiedziała, że zapłaci. Jednak Ty nie wzięłaś od niej żadnych pieniędzy, a i tak wyjechałaś.
Stoi, nadal stoi, kiedy nagle to Ty bierzesz torebkę i schodzisz z trybuny, widzisz tylko jak próbuje iść za Tobą, ale skutecznie trener go zatrzymuje, wybiegasz wręcz z hali udając się do ubikacji. Tam zaczynasz płakać, to jedyne na co Cie stać. Po kilkunastu minutach w końcu się uspokajasz. Poprawiasz makijaż, którego nie miałaś praktycznie wcale, ale teraz ewidentnie by ci się przydał. Wychodzisz z ubikacji i kroczysz w stronę sali. Wchodzisz i udajesz się na swoje miejsce, nawet nie patrzysz w stronę boiska, nie masz najmniejszej ochoty znowu płakać. Siadasz na miejscu.
- Co się stało? - pyta zmartwiona Lena.
- Nic. Musiałam skorzystać z ubikacji - odpowiadasz.
- Patrz ile już wygrywają. - informuje Cię przyjaciółka.
- Tak...widzę...- mówisz spojrzawszy na tablicę.
- Skra w ogóle nie ma przyjęcia, kompletnie...- mówi, ale wiesz, że cieszy się z tego powodu. Natomiast Ty wiesz, że masz swój udział, nawet spory udział w tym, że przyjęcie Skry, zawodzi. 


                                                                       ~*~


Witam! Z dość sporym opóźnieniem oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział. Bardzo Was przepraszam, ale przyczyną były tak zwane problemy techniczne spowodowane głupotą mojego brata, co ostatecznie przerodziło się w brak dostępu do internetu czy komputera. 

Rozdział spieprzyłam totalnie, chyba gorzej napisany być nie mógł, ale wybaczcie, wróciłam wczoraj z Paryża, i napisałam go wczoraj a dzisiaj poprawiłam. 

Możecie snuć swoje pomysły, o kogo chodzi i co chodzi. Myślę, że spokojnie się domyślicie, nawet mój brat ze skłonnościami do zapominania wszystkich możliwych ładowarek do wszystkich możliwych przenośnych sprzętów, się domyślił :D

Co do nowego rozdziału tutaj, to na pewno nie pojawi się w weekend, może coś koło środy :) 

I PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE ZALEGŁOŚCI, POSTARAM SIĘ WSZYSTKO NADROBIĆ W WEEKEND. 

Pozdrawiam, Mercy. 

piątek, 3 maja 2013

Sześć




Miesiąc później. 


18:41 - dzwonek do drzwi. Przerywasz więc szkicowanie kolejnej sukienki i idziesz do przedpokoju. Otwierasz, widzisz Piotrka, jeszcze bardziej uśmiechniętego niż zwykle. 
- Cześć. - mówisz wpuszczając go do mieszkania. 
- Cześć. - odpowiada i pierwsze co robi, to składa delikatny pocałunek na Twoich ustach. Uśmiechasz się i szybko odwzajemniasz tę czynność. 
- Co się stało? - pytasz widząc, że Piotrek nie przestaje się uśmiechać. 
- Nic, tak po prostu. Jutro gramy mecz...dzisiaj ciężko trenowaliśmy, także są duże szanse na wygraną. - mówi i wyciąga zza siebie bukiet czerwonych róż. - Proszę. - dodaje. 
- Ooo, dziękuję. - mówisz i muskasz delikatnie usta siatkarza swoimi ustami. 
- A dla Kuby mam grę na PS'a. - mówi trzymając w ręce torebkę. 
- Kuby nie ma, z Dominikiem pojechali do mojej babci. - informujesz go. 
- Aha, no to jak wróci to mu dam. - mówi i chwyta Twoją dłoń. Przechodzicie do kuchni, wkładasz kwiaty do wazonu z wodą i stawiasz na szafce w salonie. 
- A z jakiej to okazji? - pytasz podchodząc do niego. 
- Oliwia, bo ja...- zaczyna, nagle staje się poważny, zupełnie inny niż przed chwilą. - Ja chcę żebyśmy byli razem...- mówi wreszcie i całuje Twoją dłoń. 
- Piotrek, ale ja mam Kubę...
- Wiem, ja chcę z Wami być, chcę żeby Kuba miał jakiś męski wzorzec, chcę mu zastąpić ojca...wiem, że to nie będzie łatwe, ale zobacz...świetnie się z nim dogaduję... 
- Ja nie chcę żebyś ze mną był z litości...- mówisz a do Twoich oczu zaczynają napływać łzy. 
- Nie chcę być z Tobą z litości, ja Cię kocham! - mówi patrząc w Twoje oczy, z których spływają łzy. 
- Ja też Cie kocham...- szepczesz po czym Piotrek wpija się w Twoje usta. Rozpinasz jego kraciastą koszulę, nie odrywając swoich ust od jego ust. W końcu możesz podziwiać jego nagi tors. Teraz to on zajmuje się Twoją bluzką, którą to ściąga z Ciebie, po czym rzuca ją gdzieś w kąt. Spodni pozbywacie się sami, pomagasz mu za to zdjąć bieliznę, a on walczy z Twoim stanikiem, po chwili już może cieszyć się widokiem Twoich piersi. Całkowicie nadzy stoicie w salonie i obdarowujecie się pocałunkami. Bierze Cie w swoje ramiona i przechodzicie do sypialni, lądujesz na miękkim ogromnym łóżku. Nie mija sekunda jak jest już nad Tobą, patrzy prosto w Twoje oczy, znów wpija się w Twoje usta, byś po chwili poczuła go w sobie. Wydobywasz z siebie delikatne jęki, po chwili przeradzają się one w głośniejszy koncert. Widzi Twoją twarz, widzi jak się zmienia, wie, że robi to dzięki niemu. Twoje ręce lądują na jego plecach. Kreślisz paznokciami pionowe kreski, przeplatając to głośnym pojękiwaniem, jeszcze bardziej go tym pobudzasz. Zbliża swoją Twarz do Twojej, jednak jest tuż obok niej. Słyszysz jego przyspieszony oddech, i cichutkie pojękiwania. Z Twoim akompaniamentem, całość brzmi idealnie. W końcu możecie być jednością, tak bardzo tego pragniecie, oboje. Wykorzystujecie tą możliwość w stu procentach. Dobiegacie szczytu tej przyjemności. Twoje jęki stają się co raz szybsze i głośniejsze. Jego ruchy stają się agresywniejsze, by za chwile wejść w Ciebie z pełną siłą, żebyś poczuła go na prawdę. Robi to, już po kilku sekundach to robi, a Ty wręcz piszczysz. Opada obok Ciebie i opuszkami palców gładzi Twoją rękę. Wasze oddechy, wciąż tak przyspieszone, próbują się uspokoić. Jego usta znów zbliżają się do Twoich, by po chwili się złączyć. 
- Kocham Cię. - mówi, drżącym głosem. Ciarki przeszywają całe Twoje ciało. Wasze usta znów się łączą i nie potrafią zaprzestać temu co robią. Po kilku minutach w końcu Wasze oddechy stają się równomierne. Czy możesz być jeszcze bardziej szczęśliwa niż jesteś teraz? Nie to jest apogeum szczęścia w Twoim wydaniu. Masz Piotrka - wspaniałego mężczyznę, masz Kubę, który napędza każdy Twój dzień, masz dobrze prosperujący sklep, masz mnóstwo pomysłów na nowe kolekcje, masz pieniądze i przede wszystkim masz do kogo powiedzieć - "kocham", a teraz już wiesz, że to jest najważniejsze. 
Zmęczeni, ale szczęśliwi, zasypiacie. Budzi Was dzwoniący telefon, Piotrek nie pozwala Ci jednak na żaden ruch, bo znów składa pocałunek na Twoich ustach, uwielbiasz gdy to robi. Wstaje i udaje się do salonu. Po chwili wraca, już w spodniach. 
- Ja muszę już iść, zaspałem. - mówi ubierając koszulę. Wstajesz, zarzucasz na siebie satynowy szlafrok i podchodzisz do niego. 
- Wprowadź się do nas. - mówisz i całujesz go w policzek. 
- To Wy się wprowadźcie do mnie. - mówi kładąc dłoń na Twoim policzku. 
- Piotrek..no nie bądź taki...
- Wiem! - mówi i wychodzi z sypialni, widzisz jak podnosi z ziemi pasek od spodni po czym wraca do Ciebie i zapina go. - Zaprojektuj dla nas dom. - mówi z uśmiechem i znowu wpada do salonu w poszukiwaniu skarpetek. Ty również unosisz kąciki ust ku górze. Nagle z Twoich oczu zaczynają spływać łzy. - Co się dzieje? - pyta kiedy na Ciebie spogląda.
- Nic. - odpowiadasz szeptem. Mocno Cię przytula, najmocniej jak potrafi. - To ze szczęścia...- mówisz przez łzy. Gładzi Twoje włosy, możesz się do niego przytulić, już oficjalnie. Idzie do przedpokoju, a Ty idziesz za nim. 
- Pamiętaj, o 14:30 zaczynamy. - mówi ubierając buty. 
- Tak, pamiętam. - mówisz i znów opierasz się o ścianę. 
- Lena też będzie? - pyta zawiązując buty.
- Powinna być...- mówisz, nie wiesz, zwyczajnie nie wiesz ale to podobno ważny mecz więc powinna być. 
- Dobra, to ja idę. - mówi zapinając kurtkę. 
- Okej. - uśmiech wkrada się na Twoją twarz. 
- Jesteś cudowna - szepcze i znów Cie całuje, długo tak trwacie. - Kocham Cię. - mówi wychodząc z mieszkania po czym zamyka za sobą drzwi, a Ty masz ochotę skakać z radości, wreszcie jesteś szczęśliwa. Idziesz więc do salonu, po drodze zbierasz swoje ubrania, zanosisz je do łazienki i wkładasz do kosza na ubrania, posortujesz je później, teraz chcesz zadzonić do Leny. Wychodzisz z łazienki i bierzesz do ręki telefon, wybierasz numer Leny. 
- Tak? - słyszysz. Jednak masz wrażenie, że coś jest nie tak. 
- Ej...pamiętasz o dzisiejszym meczu? - mówisz więc, nie chcesz jej mówić niczego o Piotrku bo mogłaby różnie zareagować. 
- Tak, tak...pamiętam. - mówi drżącym głosem. 
- Co się stało, Lena? - pytasz. 
- Nic, nic. - mówi i próbuje się uspokoić. - Do zobaczenia na hali. - dodaje i rozłącza się. Postanawiasz porozmawiać z nią o tym na hali, a teraz wracasz do łóżka i zasypiasz. 


                                                                          ~*~


Witam, oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział, który w ogóle mi się nie podoba, kompletnie.

Piękna majówka w górach? Haha, dobre sobie. Deszcz, deszcz i deszcz. 

Miałam napisać coś konstruktywnego ale niestety wiadomość o odejściu Winiara zaprząta całą moją głowę, przepraszam. 
Dłużej rozprawię się nad tym przy okazji nowego rozdziału tutaj. 

Życzę słońca zatem na te dwa dni chociaż. 

Pozdrawiam, Mercy.