czwartek, 15 sierpnia 2013

Dziewięć

Jesteście pod blokiem Piotrka. Wysiadacie z samochodu i udajecie się na górę. Piotrek usypia Kubę, sam prosi Cie o pozwolenie na zrobienie tego, dziwisz się, bo przecież przed chwilą grał. Jednak pozwalasz mu uspać Kubę. Tak też robi a Ty w tym czasie robisz kolację. Mieszkanie Piotrka jest trochę mniejsze niż Twoje, jednak bardzo urokliwe. 
Przypominasz sobie o Michale, o tym co powiedział i o co pytał. Płaczesz, jednak robisz no najciszej jak możesz, nie chcesz broń Boże obarczać tym Piotrka, chociaż kochasz go i nie chcesz go okłamywać, sama nie wiesz co masz robić. Nadal płaczesz, nakładając na talerze kolację, czy siadając do stołu. Opierasz się łokciami o blat stołu i chowasz w dłoniach twarz. Słyszysz odgłos zamykających się drzwi, szybko więc przecierasz oczy i policzki ręką. 
- Co się dzieje? - pyta Piotrek zaraz po wejściu do jadalni. Siada obok Ciebie i przytula Cie. 
- Nic...ja po prostu...- chcesz mu powiedzieć, ale nie wiesz jak to zrobić. - Ja chcę, żeby Kuba miał ojca, i jest mi strasznie źle z tym, że przeze mnie go nie ma. - mówisz przez łzy. - Jak tak na niego patrzę...
- Kochanie, spójrz na mnie. - mówi Piotrek, podnosisz głowę i patrzysz na niego. - Może nigdy nie powie do mnie ''tato'', ale ja chcę być dla niego kimś ważnym, chcę się nim zająć, chcę uczyć go grać w siatkówkę, chcę chodzić z nim na basen, chcę jeździć z nim na nartach i grać na playstation. - mówi kładąc dłoń na Twojej twarzy. - Tylko...pozwól mi na to...- dodaje. 
- Kocham Cię. - szepczesz a on wpija się w Twoje usta. Po chwili odrywacie się od siebie. 
- Już nie płacz...teraz będzie tylko lepiej, jutro po meczu zabieram Was do kina, co Ty na to? - pyta a Ty uśmiechasz się. 
- Jutro po meczu Ignaczakowie zabierają Kubę na noc. - informujesz Piotrka. 
- O, czyli będziemy mieć noc dla siebie...- mówi i składa pocałunki na Twojej szyi. Mierzwisz jego włosy i uśmiechasz się. Jecie kolację i udajecie się do sypialni, tam po krótkich pocałunkach zasypiacie, oboje jesteście wykończeni. 
Rano budzisz się a Piotrka już nie ma, znajdujesz tylko kartkę leżącą na stole. 

Jestem na treningu, kończę o 13.  Kocham Cię. 

Robisz śniadanie i razem z Kubą zasiadacie do stołu. Po śniadaniu sprzątacie w kuchni i w sypialni, po czym razem z Kubusiem idziecie do siebie przebrać się i doprowadzić do ładu i składu. Wchodzicie do mieszkania, Kubie włączasz bajkę a sama Idziesz wziąć prysznic, wychodzisz i z szafy wyciągasz białe jeansy, trykotkę, do tego neonowy zielony sweterek, ubierasz się, prostujesz włosy i idziesz po Kubę mówiąc, że zwolniłaś łazienkę, bo on chce się kąpać sam twierdząc, że jest już duży i doskonale sobie poradzi. O 13:20 jesteście gotowi więc wychodzicie z domu. Do Piotrka postanawiacie iść na nogach. O 13:50 jesteście pod blokiem środkowego, wchodzicie więc i udajecie się w stronę windy. Po chwili jesteście na górze. Pukacie do drzwi a chwilę potem otwiera je Piotrek. 
- Cześć. - mówisz, wchodzicie do środka. Ściągacie ubrania wierzchnie i przechodzicie do jadalni, Kubie każesz udać się do łazienki, tak też robi. Piotrek obejmuje Cie w talii i przyciąga do siebie najmocniej jak tylko może. Wpija się w Twoje usta, po chwili toniecie w pocałunkach i gdyby nie Kuba trwalibyście tak długo. 
- Fuj. - mówi krótko i rzuca się wręcz na kanapę. Odrywacie się od siebie i zaczynacie się śmiać. Siadacie do stołu i Piotrek zaczyna podawać obiad. 
- Sam gotowałeś? - pytasz podejrzliwie. 
- Nie, nie miałem już czasu, zamówiłem w restauracji. - mówi. - Ale bardzo dobra jest. - dodaje jakby bojąc sie Twojej reakcji. 
- Słońce, to przecież ja bym coś ugotowała. - mówisz podchodząc i przytulając się do niego. 
- Nie chcę, żebyś cały czas gotowała...- mówi składając pocałunek na Twoim czole. Uśmiechasz się i pomagasz Piotrkowi. Po chwili już jecie. Mecz zaczyna się o 18, lecz musicie być w hali trochę wcześniej. Martwisz się co będzie kiedy zobaczysz Michała, jak on się zachowa i zastanawiasz się czy powiedzieć Piotrkowi. Po obiedzie razem zmywacie i siadacie na kanapie. Po krótkiej rozmowie Piotrek wstaje i udaje się do sypialni, po chwili wraca z dwoma pudełkami. Jednym większym a drugim mniejszym, oba przewiązane są czerwoną wstążką. 
- Proszę. Chociaż pięknie wyglądasz...to wydaje mi się, że w tym będzie Ci bardziej do twarzy...- mówi dając Ci pakunek. 
- Dziękuję. - mówisz i wpijasz się w jego usta, możecie całować się ile chcecie bo Kuba jest zapatrzony w telewizor. W sumie...korzystacie z tej możliwości. Odrywacie się od siebie i Piotrek siada obok Kuby a Ty w tym czasie walczysz z wstążką. 
- To dla Ciebie smyku. - mówi mierzwiąc włosy Kubusia. 
- Dzięki! - odpowiada i przybijają sobie piątki. Młodemu zdecydowanie lepiej wychodzi rozpakowywanie tegoż pakunku, może dlatego, że nie jest w tym jakoś specjalnie delikatny. Siadasz więc obok Piotrka i robisz to co Kubuś. Po chwili pudełko jest już wolne od wszystkich zabezpieczeń, otwierasz je i widzisz materiał w czarne paski. Wyciągasz to coś i rozkładasz. Twoim oczom ukazuje się koszulka klubowa Resovii. Z ''4'' na przodzie i z nazwiskiem Piotrka na tyle. Kubuś trzyma w rączkach małą kopię tego co Ty dostałaś. 
- Kochanie, dziękuję. - mówisz i znów Wasz usta się spotykają. Kubuś w mgnieniu oka zakłada na siebie koszulkę i idzie przejrzeć się w lustrze. W tym czasie chwytasz Piotrka za rękę i idziecie do jego sypialni. 
- Słonko, my zaraz wrócimy, okej? - pytasz Kubę. 
- Okej. - mówi siadając na kanapie. Zamykasz więc drzwi i podchodzisz do Piotrka, znów muskasz jego usta swoimi ustami, bardzo mu się to podoba. Prosisz go, aby pomógł Ci zdjąć sweter...i robi to. Delikatnie i bez pośpiechu, ściąga nawet trykotkę którą masz pod swetrem. Składa delikatne pocałunki na Twoich ramionach, nie omijając ani jednego miejsca. Ujmujesz jego twarz w swoje dłonie i całujesz, bardzo namiętnie. Po kilku pieszczotach i pocałunkach w końcu zakładasz koszulkę, którą dostałaś od Piotrka. Ostatni raz toniecie w pocałunkach i po chwili jesteście już w salonie. 
- Znowu się całowaliście, prawda? - mówi Kuba kładąc ręce na biodrach. Piotrek podchodzi do niego i bierze go na ręce. Okręca go w okół własnej osi a młody śmieje się jak opętany, tak w sumie lepsze to niż opowieść o waszych pocałunkach. Około godziny 16:30 zbieracie się i po 17 jesteście w hali. Piotrek udaje się do swojej szatni a Ty wraz z Kubusiem do szatni dla kibiców. Zostawiacie tam Wasze kurtki i idziecie na trybuny, możecie oficjalnie pokazać światu Wasze nowe koszulki. Siadacie na wyznaczonych miejscach i czekacie na rozgrzewkę. Wychodzą zawodnicy, kibice zaczynają się schodzić. Rozgrzewka się zaczyna. Nagle przypominasz sobie o Lenie i dziwisz się jej tu nie ma. Sięgasz więc do swojej torebki w poszukiwaniu telefonu. 
- Musimy porozmawiać. - słyszysz nagle, momentalnie się odwracasz. Twoim oczom ukazuje się Michał, Kuba w jednej chwili wtula się w Ciebie, wywołując nie lada zdziwienie zarówno na Twojej twarzy jak i na twarzy Michała. 
- Teraz? - pytasz obejmując syna, widzisz jak Michał mu się przygląda, jakby odleciał na chwilę. - Michał! - próbujesz sprowadzić go na ziemię. 
- Tak...- udało Ci się. 
- Więc? - pytasz. 
- Po meczu. - tak, to jest stwierdzenie, żadne pytanie. 
- Nie, dzisiaj nie mogę. - mówisz. Patrzy na Ciebie tymi swoimi oczami, widzisz, że jest niezadowolony, ale jesteś umówiona z Piotrkiem, nie masz zamiaru tego odwoływać, zważając na fakt, iż wspólne wieczory nie zdarzają Wam się często, szczególnie takie, gdzie nie ma z Wami Kubusia. 
- Więc kiedy? Chyba, że znowu chcesz uciec i zostawić mnie samego! - mówi tak głośno, że ludzie znajdujący się obok Was wszystko słyszą. 
- Michał, proszę, przestań. - mówisz półgłosem ocierając łzę. 
- Nie płacz. - mówi po chwili i kuca przed Wami. - Przepraszam. - dodaje, kiedy Ty ocierasz kolejne łzy. 
- Mamusiu, nie płacz. - mówi Kuba bardzo smutnym głosem. Ocierasz więc łzy, całujesz swojego synka w główkę i spoglądasz na Michała, nagle Kubuś wstaje i biegnie do Sebastiana. 
- Jutro? - proponujesz wodząc wzrokiem za Kubą.
- Niech będzie. - mówi. Wyjmujesz kartkę, zapisujesz na niej swój adres i wręczasz ją Michałowi. 
- Bądź o 14. - mówisz, tym razem to Ty dyktujesz warunki. 
- Będę, ale Ty też bądź. - mówi - Okropna ta koszulka, lepiej byłoby Ci w żółto-czarnej – dodaje bez grama uśmiechu oddalając się od Ciebie, znika za drzwiami, a Ty sama nie wiesz co o tym myśleć i czy to wszystko, to całe spotkanie, to, że dałaś mu swój adres nie spowoduje jakiegoś chorego zamieszania w Twoim życiu, masz jednak nadzieję, że nie. Tak, to jedyny cel jaki w tym wszystkim masz, chronić to co udało Ci się zbudować. 



                                                                       ~*~ 



Witam! :) Wiem, nie było mnie bardzo długo, to tylko przez to, że pojawiało się co raz więcej negatywnych komentarzy na temat mojej twórczość i coś się we mnie zablokowało, dopiero teraz, kiedy wróciłam siadłam do tego i coś tam napisałam, a jak wyszło to same oceńcie. 

Pozdrawiam, Mercy. 



sobota, 1 czerwca 2013

Osiem


Mecz trwa. Ataki kończy Schops, pomaga mu Achrem, nawet zagrywka ulubieńca Leny, Kosoka, sprawia trudności Bełchatowianom. Takim o to sposobem, Resovia niszczy Skrę, dosłownie. Siedzisz na krześle i od czasu do czasu zerkasz na Kubę, który biega, uśmiecha się, bawi się z Sebastianem. Lecz nawet to nie potrafi wywołać uśmiechu na Twojej twarzy, nie potrafi pokonać tego widoku, który masz przed sobą. On ciągle na Ciebie zerka, jakby sprawdzał czy nie uciekłaś. Jednak Ty starasz się patrzeć tylko i wyłącznie na Piotrka, który to od czasu do czasu posyła Ci uśmiech, a który Ty starasz się odwzajemniać, jednak wiesz, że Piotrek nie jest idiotą i zapewne zauważy, że coś jest nie tak. Martwisz się jak uciekniesz, nie chcesz się z Nim konfrontować, starasz się obmyślić cały plan w głowie jednak okoliczności Ci nie sprzyjają, bo mecz już się skończył a teraz zawodnicy stoją po dwóch stronach boiska i czekają na wybór MVP, czekają aż będą mogli wreszcie zejść z tego boiska. Lena rusza w stronę barierek prosić o kolejne zdjęcie, nie rozumiesz jej, kompletnie. Siedzisz i czekasz aż Kubuś raczy wrócić do Ciebie. Jednak mija kilka chwil a on się do tego nie pali, schodzisz więc z trybun i idziesz wzdłuż boiska, w stronę gdzie zawsze siedzi Iwona. 
- Oliwia...- słyszysz. Jak dawno nie słyszałaś tego głosu, jak dawno nie czułaś dotyku jego dłoni na swoich rękach, jak dawno nie czułaś jego perfum. Bardzo dawno, 6 lat. Obracasz się więc, widzisz Go, w całej okazałości. Widzisz te oczy, te w których zatracałaś się co dzień, a o których musiałaś zapomnieć. Widzisz jego włosy, które przytrzymuje opaską, są zdecydowanie za długie, jednak dobrze wiesz, że choćby miał niewyobrażalną szopę na głowie, i tak byłby przystojny. 
- Boże drogi, Oliwia...- w jego oczach widzisz żal, ogromny żal i wiesz, że jest on skierowany do Ciebie. - Co Ty tu robisz? - pyta, jednak szybko zmienia pytanie nie dając Ci szansy na reakcję. - Dlaczego mnie zostawiłaś? - mówi, głośno, nie przejmując się tymi ludźmi stojącymi obok Was, z resztą Ci ludzie też się Wami nie przejmują, czyhają na rzeszowskich siatkarzy. 
- Cześć. - mówisz, to jedyne co jesteś w stanie powiedzieć, patrzysz w te jego oczy, a on wpatruje się w Twoje czekoladowe tęczówki. Milczycie, nie wiecie od czego zacząć, przynajmniej Ty nie wiesz. - Michał...to nie było takie łatwe. - mówisz. W ogóle nie myślisz nad tym co mówisz, boisz się, cholernie się boisz. 
- Co nie było łatwe? Zostawienie mnie? - burzy się a i zarazem jakby cieszy, że może na Ciebie patrzeć. Do Twoich oczu napływają łzy. - Poleciałem za Tobą, wiesz jak długo Cie szukałem? Wiesz ile osób o Ciebie pytałem? Wiesz ile uniwersytetów przeszukałem? - wylicza. - Nigdzie Cie nie było! Nawet nie wytłumaczyłaś mi dlaczego, tylko zostawiłaś i wyjechałaś! - mówi, a w jego oczach też zauważasz łzy. Nie wiesz co się z Tobą dzieje, ale masz jeden cel - nie rozpłakać się. Tylko to Cie teraz obchodzi, nie daj Boże ktoś by to zauważył. Nie sprzyjało by to Twojej karierze projektantki ani siatkarskiej karierze Piotrka. 
- To nie było tak...- mówisz półgłosem. Jednak on doskonale to słyszy, usłyszałby nawet jeśli powiedziałabyś to szeptem. 
- Wyjaśnij mi tylko dlaczego? Miałaś kogoś innego? Zrobiłem coś? Powiedz mi to! - powiedział, prawie krzycząc. 
- Mamo, mamo! Mogę jutro spać u Seby? - przerywa Wam....Twój syn. Spogląda na Ciebie swoimi niebieskimi oczami.
- Możesz kochanie. - mówisz i kucasz, a po Twoim policzku spływa łza. Całujesz Kubusia w policzek i podnosisz się. 
- Mamo? - dziwi się Michał. Kubuś spogląda na Niego trzymając się skrawka Twojej sukienki, a On w tym czasie spogląda na Kubusia. 
- Słonko, idź jeszcze na chwilę do Sebastiana. - mówisz i odsyłasz Kubę. Kolejna łza spływa po Twoim policzku, jednak to tylko pojedyncze krople i szybko je ocierasz. Nie potrafisz jednak wydusić z siebie jakiegokolwiek słowa, nic, kompletnie. 
- Oliwia! - krzyczy Michał domagając się wyjaśnień a w oddali spogląda na Kubę. 
- To jest Kuba...mój syn. - mówisz patrząc swoimi oczami przepełnionymi łzami w jego, które wcale nie są w lepszym stanie. 
- O, Liw. Kubuś powiedział, że pozwoliłaś mu jutro nocować u nas, to co, po meczu od razu zabieramy go, tak? - wyrywa Was z kłótni Iwona. 
- Tak, tak. - mówisz i na pożegnanie całujesz ją w policzek. Odchodzi trzymając małą Dominikę na rękach a obok nich dumnie kroczy Seba, tym samym Kubuś stoi obok Was i wpatruje się w Michała. 
- Powiesz coś w końcu?! - pyta. 
- Powiedziałam, Kuba to mój syn. - mówisz głaszcząc malca po głowie. Wtem podchodzi do Was Piotrek, a Ty modlisz się, żeby niczego nie zauważył, odrwacasz się do niego i uśmiechasz. 
- To jak kochanie, jedziemy? - pyta całując Cie w policzek i obejmując, a Ty masz wrażenie, że Michał zaraz wybuchnie. Ze złości, ze smutku, z nagromadzenia tych wszystkich emocji. Jednak nadal cierpliwie stoi i czeka na jakieś wyjaśnienia od Ciebie. Piotrek bierze Kubę na ręce, co jest chyba najgorszym co mógł zrobić. Teraz Michał już widzi Kubusia, doskonale go widzi. Jednak jak to mówią, nie jest ważne żeby patrzeć, tylko, żeby zobaczyć, a Ty nie jesteś pewna czy On zobaczył. 
- Możesz wziąć na chwilę Kubusia, ja muszę jeszcze coś załatwić. Zaraz do Was przyjdę. - mówisz zakładając Kubie czapkę. 
- Jasne. - odpowiada i razem z Kubusiem i jego kurtką odchodzą w stronę wyjścia. Uśmiechasz się odprowadzając ich wzrokiem. 
- Wiesz ile mam do Ciebie pytań? A Ty zamiast mi na nie odpowiedzieć ciągle dajesz powody do następnych! - mówi wzburzony. Spoglądasz na niego i tak na prawdę nie wiesz co powiedzieć, czy On już się domyśla, czy jeszcze nie, to wszystko zdecydowanie Cie przerasta. 
- No co mam Ci powiedzieć, przecież...
- Dlaczego Piter mówi do Ciebie ''kochanie'' na przykład! - przerywa Ci Twoje słowa. 
- Bo...- bierzesz głęboki wdech. - Jesteśmy razem. - mówisz w końcu. 
- Jak możesz? - pyta po chwili ciszy. - Jak do cholery możesz robić mi coś takiego ?! - krzyczy. 
- Michał to nie tak..- mówisz. - Przecież nie wiedziałam, że grasz w Polsce! - dodajesz. 
- Kto jest ojcem Twojego syna? - pyta. - Piter? 
- Nie.
- Więc kto? 
- Michał to nie...
- Ile on ma lat? - nie pozwala Ci dokończyć jakiegokolwiek zdania. 
- W tym roku skończy siedem. - odpowiadasz. 
- Czyli byłaś w ciąży zanim wyjechałaś! - mówi. - Zdradziłaś mnie?! Z kim? - pyta podchodząc do Ciebie
- To Ty miałeś kogoś na zastępstwo..- mówisz i oddalasz się od niego. - Jak jej było? Dagmara? - pytasz, chociaż doskonale wiesz, że tak właśnie się nazywała. - I co? Szczęśliwy z nią jesteś? - pytasz znów się do niego zbliżając. - Jesteś, Michał? - mówisz już prawie płacząc po czym odwracasz się i odchodzisz. Po kilku chwilach jesteś na parkingu i udajesz się do samochodu Piotrka. 
- Przepraszam. - mówisz spoglądając na niego. Zapinasz pasy a on uśmiecha się i muska Twoje usta swoimi ustami. 
- Niee, nie całujcie się! - mówi Kubuś siedzący z tyłu. Zaczynacie się śmiać i ruszacie. Czy właśnie tak miało wyglądać Twoje spotkanie z Michałem? Nie, ono nie miało się w ogóle odbyć. Przecież definitywnie zrezygnowałaś z tego, żeby zmienić nazwisko na Winiarska. 



                                                                       ~*~


Witam, jest kolejna część. Piszcie co sądzicie, dzisiaj nie mam weny na długie pisanie więc powiem tylko, że Vive dzisiaj ma swój wielki mecz i ja spadam oglądać, zatem trzymajcie się w ten zimny, deszczowy dzień.

Pozdrawiam, Mercy. 



sobota, 18 maja 2013

Siedem


Dzwonek do drzwi, zrywasz się więc i idziesz otworzyć. To Twoja babcia razem z Kubą, wchodzą a Ty witasz ich bardzo radośnie. Jesz śniadanie, ubierasz Kubę, po czym sama idziesz do garderoby w poszukiwaniu jakiegoś stroju. Wybierasz białą sukienką bez rękawów, kopertówkę w kolorze musztardowym i czarne szpilki. Do tego dobierasz pierścionek i dwie bransoletki oraz zegarek. O 13:30 wyruszacie na halę po drodze podrzucając babcię do domu. Przed halą jesteście o 13:55, wchodzicie i udajecie się do szatni dla kibiców, zostawiacie kurtki i idziecie na trybuny. Spotykacie tam Lenę. Jest zupełnie inna, uśmiechnięta, radosna, nie wiesz o co chodzi. Jeszcze rano była smutna, i miałaś wrażenie, że płacze. To wszystko jest co najmniej dziwne, ale nie chcesz psuć jej humoru, przynajmniej teraz.
- A z kim w ogóle grają? - pytasz usadawiając Kubusia na krzesełku.
- Ze Skrą. - odpowiada. Serce zaczyna bić co raz mocniej, nie wiesz co się z Tobą dzieje, gdybyś tylko wiedziała, że grają ze Skrą nawet byś się z domu nie ruszała. Kuba już biegnie do młodego Ignaczaka, nawet nie pytając Cie o zdanie, a nawet gdyby Cie zapytał to i tak nic z tego bo nie byłabyś w stanie odpowiedzieć. Wstajesz z trybun i udajesz się do łazienki, nagle ktoś chwyta Twoją rękę. Widzisz Piotrka, sprzedaje Ci soczystego całusa w policzek. Wysilasz się na uśmiech.
- Pięknie wyglądasz. - szepcze do Twojego ucha, gdy nagle obok Was pojawia się kilku fotografów.
- Dziękuję. - uśmiechasz się. - Idź już...i wygraj. - mówisz i tym razem on całuje Cie w usta po czym Ty ruszasz w stronę ubikacji a on idzie na boisko. Próbujesz się uspokoić i ocierasz łzy spływające po policzkach po czym bierzesz głęboki wdech. Mecz rozpoczyna się z kilkuminutowym opóźnieniem, wracasz na trybuny. Pierwszy set pada łupem Bełchatowian, niestety. Cieszysz się, że On Cie nie zauważa, przecież jest tu mnóstwo kibiców, wmawiasz sobie, że Cie nie zauważy. Jednak teraz gdy Resovia przeszła na drugą stronę boiska, a jego drużyna na tą bliżej Ciebie, prawdopodobieństwo jest większe. Trener Jego drużyny bierze przerwę, gdyż wynik jest dość kiepski, przynajmniej dla niego, bo rzeszowianie mogą być spokojniejsi. Podchodzą do ławki, piją, wycierają się, siedzisz w pierwszym rzędzie, zasłaniasz się jak możesz, robisz co możesz żeby Cie nie zauważył. Nic się nie zmienił, kompletnie. Sygnał dający znać o końcu przerwy, zawodnicy zabierają się na boisko, jednak On wstaje i odwraca się do trybuny w której siedzisz, wyciera twarz w ręcznik i już prawie wszystko jest okej, odkłada ręcznik i spogląda w Twoją stronę, co gorsza Ty patrzysz na niego. Jakby Cie nie zauważył, oddychasz z ulgą. Odwraca się i odchodzi...może z metr. Jednak po chwili widzisz jak odwraca się ponownie, tym razem wiesz, że patrzy na Ciebie. Słyszysz gwizdek sędziego a on nadal stoi i patrzy na Ciebie, widzisz jak jego trener podchodzi do niego, a w Twojej głowie są wszystkie obrazki z Waszego wspólnego życia, wszystkie. Wasze wypady na Mazury, to, jak go wspierałaś, jak dzwonił czasami o 3 w nocy, z drugiego końca świata, żeby po prostu powiedzieć Ci dobranoc, bo grał turniej gdzieś w Japonii. To jak czekałaś na ten jego telefon, w końcu ten dzień w którym dowiedziałaś się o ciąży, a jego matka nakazała Ci wyjazd, nie chciała niszczyć jego kariery, powiedziała, że zapłaci. Jednak Ty nie wzięłaś od niej żadnych pieniędzy, a i tak wyjechałaś.
Stoi, nadal stoi, kiedy nagle to Ty bierzesz torebkę i schodzisz z trybuny, widzisz tylko jak próbuje iść za Tobą, ale skutecznie trener go zatrzymuje, wybiegasz wręcz z hali udając się do ubikacji. Tam zaczynasz płakać, to jedyne na co Cie stać. Po kilkunastu minutach w końcu się uspokajasz. Poprawiasz makijaż, którego nie miałaś praktycznie wcale, ale teraz ewidentnie by ci się przydał. Wychodzisz z ubikacji i kroczysz w stronę sali. Wchodzisz i udajesz się na swoje miejsce, nawet nie patrzysz w stronę boiska, nie masz najmniejszej ochoty znowu płakać. Siadasz na miejscu.
- Co się stało? - pyta zmartwiona Lena.
- Nic. Musiałam skorzystać z ubikacji - odpowiadasz.
- Patrz ile już wygrywają. - informuje Cię przyjaciółka.
- Tak...widzę...- mówisz spojrzawszy na tablicę.
- Skra w ogóle nie ma przyjęcia, kompletnie...- mówi, ale wiesz, że cieszy się z tego powodu. Natomiast Ty wiesz, że masz swój udział, nawet spory udział w tym, że przyjęcie Skry, zawodzi. 


                                                                       ~*~


Witam! Z dość sporym opóźnieniem oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział. Bardzo Was przepraszam, ale przyczyną były tak zwane problemy techniczne spowodowane głupotą mojego brata, co ostatecznie przerodziło się w brak dostępu do internetu czy komputera. 

Rozdział spieprzyłam totalnie, chyba gorzej napisany być nie mógł, ale wybaczcie, wróciłam wczoraj z Paryża, i napisałam go wczoraj a dzisiaj poprawiłam. 

Możecie snuć swoje pomysły, o kogo chodzi i co chodzi. Myślę, że spokojnie się domyślicie, nawet mój brat ze skłonnościami do zapominania wszystkich możliwych ładowarek do wszystkich możliwych przenośnych sprzętów, się domyślił :D

Co do nowego rozdziału tutaj, to na pewno nie pojawi się w weekend, może coś koło środy :) 

I PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE ZALEGŁOŚCI, POSTARAM SIĘ WSZYSTKO NADROBIĆ W WEEKEND. 

Pozdrawiam, Mercy. 

piątek, 3 maja 2013

Sześć




Miesiąc później. 


18:41 - dzwonek do drzwi. Przerywasz więc szkicowanie kolejnej sukienki i idziesz do przedpokoju. Otwierasz, widzisz Piotrka, jeszcze bardziej uśmiechniętego niż zwykle. 
- Cześć. - mówisz wpuszczając go do mieszkania. 
- Cześć. - odpowiada i pierwsze co robi, to składa delikatny pocałunek na Twoich ustach. Uśmiechasz się i szybko odwzajemniasz tę czynność. 
- Co się stało? - pytasz widząc, że Piotrek nie przestaje się uśmiechać. 
- Nic, tak po prostu. Jutro gramy mecz...dzisiaj ciężko trenowaliśmy, także są duże szanse na wygraną. - mówi i wyciąga zza siebie bukiet czerwonych róż. - Proszę. - dodaje. 
- Ooo, dziękuję. - mówisz i muskasz delikatnie usta siatkarza swoimi ustami. 
- A dla Kuby mam grę na PS'a. - mówi trzymając w ręce torebkę. 
- Kuby nie ma, z Dominikiem pojechali do mojej babci. - informujesz go. 
- Aha, no to jak wróci to mu dam. - mówi i chwyta Twoją dłoń. Przechodzicie do kuchni, wkładasz kwiaty do wazonu z wodą i stawiasz na szafce w salonie. 
- A z jakiej to okazji? - pytasz podchodząc do niego. 
- Oliwia, bo ja...- zaczyna, nagle staje się poważny, zupełnie inny niż przed chwilą. - Ja chcę żebyśmy byli razem...- mówi wreszcie i całuje Twoją dłoń. 
- Piotrek, ale ja mam Kubę...
- Wiem, ja chcę z Wami być, chcę żeby Kuba miał jakiś męski wzorzec, chcę mu zastąpić ojca...wiem, że to nie będzie łatwe, ale zobacz...świetnie się z nim dogaduję... 
- Ja nie chcę żebyś ze mną był z litości...- mówisz a do Twoich oczu zaczynają napływać łzy. 
- Nie chcę być z Tobą z litości, ja Cię kocham! - mówi patrząc w Twoje oczy, z których spływają łzy. 
- Ja też Cie kocham...- szepczesz po czym Piotrek wpija się w Twoje usta. Rozpinasz jego kraciastą koszulę, nie odrywając swoich ust od jego ust. W końcu możesz podziwiać jego nagi tors. Teraz to on zajmuje się Twoją bluzką, którą to ściąga z Ciebie, po czym rzuca ją gdzieś w kąt. Spodni pozbywacie się sami, pomagasz mu za to zdjąć bieliznę, a on walczy z Twoim stanikiem, po chwili już może cieszyć się widokiem Twoich piersi. Całkowicie nadzy stoicie w salonie i obdarowujecie się pocałunkami. Bierze Cie w swoje ramiona i przechodzicie do sypialni, lądujesz na miękkim ogromnym łóżku. Nie mija sekunda jak jest już nad Tobą, patrzy prosto w Twoje oczy, znów wpija się w Twoje usta, byś po chwili poczuła go w sobie. Wydobywasz z siebie delikatne jęki, po chwili przeradzają się one w głośniejszy koncert. Widzi Twoją twarz, widzi jak się zmienia, wie, że robi to dzięki niemu. Twoje ręce lądują na jego plecach. Kreślisz paznokciami pionowe kreski, przeplatając to głośnym pojękiwaniem, jeszcze bardziej go tym pobudzasz. Zbliża swoją Twarz do Twojej, jednak jest tuż obok niej. Słyszysz jego przyspieszony oddech, i cichutkie pojękiwania. Z Twoim akompaniamentem, całość brzmi idealnie. W końcu możecie być jednością, tak bardzo tego pragniecie, oboje. Wykorzystujecie tą możliwość w stu procentach. Dobiegacie szczytu tej przyjemności. Twoje jęki stają się co raz szybsze i głośniejsze. Jego ruchy stają się agresywniejsze, by za chwile wejść w Ciebie z pełną siłą, żebyś poczuła go na prawdę. Robi to, już po kilku sekundach to robi, a Ty wręcz piszczysz. Opada obok Ciebie i opuszkami palców gładzi Twoją rękę. Wasze oddechy, wciąż tak przyspieszone, próbują się uspokoić. Jego usta znów zbliżają się do Twoich, by po chwili się złączyć. 
- Kocham Cię. - mówi, drżącym głosem. Ciarki przeszywają całe Twoje ciało. Wasze usta znów się łączą i nie potrafią zaprzestać temu co robią. Po kilku minutach w końcu Wasze oddechy stają się równomierne. Czy możesz być jeszcze bardziej szczęśliwa niż jesteś teraz? Nie to jest apogeum szczęścia w Twoim wydaniu. Masz Piotrka - wspaniałego mężczyznę, masz Kubę, który napędza każdy Twój dzień, masz dobrze prosperujący sklep, masz mnóstwo pomysłów na nowe kolekcje, masz pieniądze i przede wszystkim masz do kogo powiedzieć - "kocham", a teraz już wiesz, że to jest najważniejsze. 
Zmęczeni, ale szczęśliwi, zasypiacie. Budzi Was dzwoniący telefon, Piotrek nie pozwala Ci jednak na żaden ruch, bo znów składa pocałunek na Twoich ustach, uwielbiasz gdy to robi. Wstaje i udaje się do salonu. Po chwili wraca, już w spodniach. 
- Ja muszę już iść, zaspałem. - mówi ubierając koszulę. Wstajesz, zarzucasz na siebie satynowy szlafrok i podchodzisz do niego. 
- Wprowadź się do nas. - mówisz i całujesz go w policzek. 
- To Wy się wprowadźcie do mnie. - mówi kładąc dłoń na Twoim policzku. 
- Piotrek..no nie bądź taki...
- Wiem! - mówi i wychodzi z sypialni, widzisz jak podnosi z ziemi pasek od spodni po czym wraca do Ciebie i zapina go. - Zaprojektuj dla nas dom. - mówi z uśmiechem i znowu wpada do salonu w poszukiwaniu skarpetek. Ty również unosisz kąciki ust ku górze. Nagle z Twoich oczu zaczynają spływać łzy. - Co się dzieje? - pyta kiedy na Ciebie spogląda.
- Nic. - odpowiadasz szeptem. Mocno Cię przytula, najmocniej jak potrafi. - To ze szczęścia...- mówisz przez łzy. Gładzi Twoje włosy, możesz się do niego przytulić, już oficjalnie. Idzie do przedpokoju, a Ty idziesz za nim. 
- Pamiętaj, o 14:30 zaczynamy. - mówi ubierając buty. 
- Tak, pamiętam. - mówisz i znów opierasz się o ścianę. 
- Lena też będzie? - pyta zawiązując buty.
- Powinna być...- mówisz, nie wiesz, zwyczajnie nie wiesz ale to podobno ważny mecz więc powinna być. 
- Dobra, to ja idę. - mówi zapinając kurtkę. 
- Okej. - uśmiech wkrada się na Twoją twarz. 
- Jesteś cudowna - szepcze i znów Cie całuje, długo tak trwacie. - Kocham Cię. - mówi wychodząc z mieszkania po czym zamyka za sobą drzwi, a Ty masz ochotę skakać z radości, wreszcie jesteś szczęśliwa. Idziesz więc do salonu, po drodze zbierasz swoje ubrania, zanosisz je do łazienki i wkładasz do kosza na ubrania, posortujesz je później, teraz chcesz zadzonić do Leny. Wychodzisz z łazienki i bierzesz do ręki telefon, wybierasz numer Leny. 
- Tak? - słyszysz. Jednak masz wrażenie, że coś jest nie tak. 
- Ej...pamiętasz o dzisiejszym meczu? - mówisz więc, nie chcesz jej mówić niczego o Piotrku bo mogłaby różnie zareagować. 
- Tak, tak...pamiętam. - mówi drżącym głosem. 
- Co się stało, Lena? - pytasz. 
- Nic, nic. - mówi i próbuje się uspokoić. - Do zobaczenia na hali. - dodaje i rozłącza się. Postanawiasz porozmawiać z nią o tym na hali, a teraz wracasz do łóżka i zasypiasz. 


                                                                          ~*~


Witam, oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział, który w ogóle mi się nie podoba, kompletnie.

Piękna majówka w górach? Haha, dobre sobie. Deszcz, deszcz i deszcz. 

Miałam napisać coś konstruktywnego ale niestety wiadomość o odejściu Winiara zaprząta całą moją głowę, przepraszam. 
Dłużej rozprawię się nad tym przy okazji nowego rozdziału tutaj. 

Życzę słońca zatem na te dwa dni chociaż. 

Pozdrawiam, Mercy. 





sobota, 27 kwietnia 2013

Pięć


Słyszysz dźwięk dzwoniącego telefonu, jednak melodia wcale nie jest znajoma. Otwierasz oczy i widzisz obok siebie Piotrka, którego to dzwoniący telefon nie rusza. Uśmiechasz się sama do siebie, jednak postanawiasz obudzić Piotrka, przecież to mogło być coś ważnego. 
- Piotrek...- szepczesz do jego ucha. Otwiera oczy, na jego twarzy maluje się zdziwienie, jednak po chwili znika, jakby przypomniał sobie, że u Ciebie został. 
- Cześć. - mówi uśmiechając się, ma delikatną chrypę, jednak to dodaje mu uroku. 
- Ktoś się do Ciebie dobijał...- mówisz wskazując na jego telefon leżący na stoliku. Wstaje więc i bierze telefon do ręki, jednak nie odpisuje, na jego twarzy widać złość. - Co się dzieje? - pytasz, spogląda na Ciebie a kąciki jego ust znów unoszą się ku górze. 
- Nic..moja...- mówi. - A z resztą, nieważne. - szybko jednak zmienia zdanie co do podzielenia się z Tobą informacjami, musisz się z tym pogodzić, nie chcesz naciskać bo widzisz, że ten ktoś wywołuje u Piotrka negatywne emocje. 
- A gdzie jest Kuba? - szybko zmieniasz temat. 
- No właśnie nie wiem, spał tu obok mnie. - mówi kładąc rękę na kanapie. Szybko wstajecie i udajecie się do jego pokoju, otwierasz drzwi i widzisz śpiącego malca. Uśmiechasz się, oboje się uśmiechacie. Zamykacie drzwi, tak żeby nie obudzić Kuby i idziecie do kuchni. 
- Przepraszam...wczoraj byłem tak zmęczony, że zasnąłem od razu jak tylko usiedliśmy z Kubą na kanapie. - powiedział mierzwiąc swoje włosy. 
- Widzisz, a mówiłam, że Wam pomogę. - mówisz nalewając do czajnika wody. 
- Nie, zmywanie naczyń w towarzystwie Kuby to czysta przyjemność. - mówi i uśmiecha się. 
- No tak, jak to zmywanie naczyń. - śmiejecie się. - W ogóle, zauważyłeś, że my cały czas wzajemnie się przepraszamy za coś?
- Fakt, musimy się ograniczać. - śmieje się. - Znajdujesz czas, żeby jeszcze rysować? - pyta spoglądając na dużą, czarną teczkę. 
- Paradoksalnie rysowałam jeszcze w Stanach...ale to nie są projekty domów, tylko ubrań. - mówisz siadając obok niego. 
- Ubrań? - dziwi się. 
- No, od kiedy byłam mała rysowałam ubrania, modelki...wiesz, takie rzeczy. Jednak stwierdziłam, że lepszym i pewniejszym wyjściem będzie pójście na architekturę, która też jest przecież związana z rysowaniem. 
- W sumie racja. - mówi. - Mogę zobaczyć? Czy to jest jakieś super tajne? - pyta. 
- Pewnie, jak chcesz to zerknij. - mówisz, idzie więc do salonu i bierze do ręki teczkę, przy nim nie wygląda wcale na taką dużą. Wlewasz do kubków z torebkami herbaty zagotowaną wodę i odstawiasz czajnik. 
- Znaczy wiesz, ja się mogę nie znać...ale wydaje mi się, że to jest całkiem dobre. - mówi opierając się o tylną część kanapy. 
- Nie, Piotrek...tylko mi nie mów, że powinnam otworzyć sklep z ubraniami. - mówisz kładąc ręce na biodrach. 
- Oj no mówię, że się nie znam...no. - uśmiecha się i wkłada do teczki plik kartek. Z uśmiechem podchodzisz do niego i po prostu się do niego przytulasz, czemu? Nie wiesz, czysty impuls Tobą pokierował. Tak bardzo brakuje Ci męskiego ramienia, dopiero wtedy zdajesz sobie z tego sprawę. Tak bardzo chciałabyś kogoś mieć, już dawno zapomniałaś jak to jest kochać kogoś, być z kimś. To takie smutne, że kobieta sukcesu, po jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie, z mnóstwem talentu nie ma nikogo, nie ma z kim dzielić się tymi sukcesami. 
- Dziękuję. - mówisz spoglądając w jego oczy. 
- Za co? - uśmiecha się. 
- Za to, że tu jesteś...- mówisz a po Twoim policzku spływa łza. Ociera ją kciukiem, uśmiech nie schodzi z jego twarzy. Tą chwilę przerywa Wam Kuba, przeciera oczy i szybko ląduje na rękach u Piotrka. Wypijacie razem herbatę, słyszycie dzwonek do drzwi, szybko idziesz otworzyć. Tak, to Lena, wchodzi i znowu jest zaskoczona widokiem siatkarza w Twoim mieszkaniu, który to zbiera się do wyjścia. 
- To co, do jutra. - mówi składając pocałunek na Twoim policzku. 
- Na razie. - mówisz uśmiechając się. 
- A i przemyśl, otwarcie tego sklepu...- mówi i puszcza do Ciebie oczko, zamykasz drzwi i z uśmiechem wracasz do kuchni, w której to szaleje Lena. Szaleje robiąc śniadanie oczywiście. 
- Widzisz mamo, jak ładnie posprzątaliśmy wczoraj z Piotrkiem. - mówi młody wskazując na umyte talerze. 
- Pięknie kochanie. - mówisz i składasz pocałunek na jego czole. Każesz mu iść się przebrać, tak też robi i już po chwili biegnie do swojego pokoju. 
- On tu spał? - pyta Lena smażąc naleśniki. W tym fartuszku, z jakąś dziwną czarną łyżką w ręce, wygląda przekomicznie. 
- Tak, ale do niczego nie doszło, nie martw się. - od razu chcesz jej wytłumaczyć. 
- Moja droga, wpadłaś po uszy widzę....ale on też. - jak zwykle wygłasza swoje mądrości. Dokańcza smażenie naleśników i już wspólnie jecie śniadanie. 
- Możesz podać mi dokładny adres tego wolnego lokalu, o którym mówiłaś...
- Jasne, a co, zmieniłaś zdanie? - pyta szukając kartki. 
- No wiesz, zapytać się zawsze można. - mówisz i uśmiechasz się. Zapisuje Ci adres, idziesz się ogarnąć i po chwili jesteś już gotowa. - Popilnujesz Kubusia? - pytasz zakładając buty. 
- Jasne. - mówi i siada wraz z Kubą na kanapie. Wychodzisz i udajesz się w wyznaczone miejsce, jednak i tak to co napisała Lena, nic Ci nie mówi i musisz pytać przechodniów o drogę. Po kilkudziesięciominutowym spacerze dochodzisz pod adres wskazany przez Lenę, okazuje się, że jest to duże centrum handlowe, a Tobie przecież chodziło o mały sklepik gdzieś w jakimś budynku, jednak skoro jesteś już tutaj to dlaczego miałabyś nie zapytać. Wchodzisz więc, jednak znalezienie tego ''wolnego lokalu'' zajmuje Ci dłuższą chwilę. Idziesz więc do zarządu tego centrum handlowego. Tam rozmawiasz z jakimś dyrektorem, który próbuje powiedzieć Ci co i jak. Wymieniacie się numerami a Ty obiecujesz, że zadzwonisz jak się zdecydujesz. Wracasz więc do domu, na korytarzu spotykasz swoją sąsiadkę. 
- Dzień dobry. - mówi. 
- Dzień dobry. - odpowiadasz. - Oliwia. - dodajesz i wyciągasz w jej stronę rękę. 
- Ania, miło mi poznać. - mówi i uśmiecha się. Rozmawiacie chwilę, zapraszasz ją wieczorem do siebie, chcesz ją lepiej poznać, w końcu mieszkasz obok niej, na dodatek ma syna w wieku Kubusia. Żegnasz się z Anią i wchodzisz do mieszkania, w którym to Lena wraz z Kubą robią porządki. Od razu pomagasz im, kiedy wszystko jest zrobione Lena chce abyś wszystko jej opowiedziała. Tak też robisz. Około 15 Twoja przyjaciółka opuszcza Twoje mieszkanie, gdyż musi się przygotować do pracy. Lena gotuje w jakiejś tam restauracji, nawet nie wiesz gdzie się ona znajduje, jednak obiecujesz jej, że pojawisz się tam na pewno. Później przychodzi do Was Ania z Dominikiem, spędzacie miło wieczór, chłopaki zaczynają się dogadywać, tak samo jak Ty i Ania. Dowiadujesz się, że jej mąż zginął w wypadku samochodowym, współczujesz jej, bo to na pewno musiało być dla niej istną tragedią. Kolejną rzeczą o jakiej Ci mówi, to to że nie ma pracy, a Tobie do głowy wpada tylko jeden pomysł. Ania mogłaby pomóc Ci w sklepie, czy to jak ekspedientka czy jako ktoś inny, ale pierwsza opcja okazuje się być lepszym wyjściem, jednak nie proponujesz jej tego, przecież nie wiesz nawet czy to wszystko wypali. Wspólnie jecie kolację, dobrze Ci się z nią rozmawia. Żegnasz się z nią i z jej synkiem, po czym usypiasz Kubę i sama układasz się do łóżka, po chwili zasypiasz. 


                                                                        ~*~


Witam, oddaję w Wasze ręce piąty rozdział :) Zauważyłam, że jesteście zachwycone Piotrkiem, taki miał być, miły, kochany, czuły, bardzo się  cieszę, że tak go odbieracie ! :) 

U mnie średnio, mam sporo nauki ostatnio, pocieszam się faktem, iż za chwilę majówka, wolne, ach..jak wspaniale :)

A teraz lecę na trening, cieszę się, że nie jest aż tak ciepło dzisiaj, bo jakby było tak jak wczoraj to bym chyba padła podczas treningu. 

Pozdrawiam, Mercy. 

czwartek, 18 kwietnia 2013

Cztery


Budzi Cie dzwonek do drzwi, w samej koszulce biegniesz więc do przedpokoju. Otwierasz drzwi ziewając a za nimi widzisz Lenę. Wchodzi i robisz kawę, nie ma nic lepszego niż spora dawka kofeiny z samego rana, tym bardziej, że dopiero co wstałaś. Siadacie na wysokich krzesłach przy wyspie kuchennej i skrupulatnie opowiadasz Lenie o tym jak poznałaś Piotrka. Jest tak zdumiona Twoją opowieścią, że ledwo co potrafi wydusić z siebie słowo. 
- Kurde, Ty to zawsze masz szczęście! - mówi a jej mina zmienia się diametralnie. 
- Co się stało? - pytasz dotykając jej ręki. Jest bardziej smutna niż zwykle, domyślasz się, że coś musiało się stać i to coś o podłożu...uczuciowym.
- Jestem daremna. - mówi patrząc w podłogę. 
- Lena, co Ty mówisz...- przytulasz ją. 
- Spójrz, Ty masz cudownego syna, mieszkanie, wykształcenie, pieniądze, urodę...i nawet Piotrka masz, a ja? Ja nie mam niczego. 
- Masz mnie! - mówisz gładząc jej włosy. 
- Ale...wiesz o co mi chodzi, Ty możesz mieć każdego...ja wiem, jesteś piękna...ale wiesz, ja myślałam, że faceci nie patrzą tylko na to...- mówi i zaczyna płakać. Jeszcze nigdy nie widziałaś swojej przyjaciółki w takim stanie, nigdy nie płakała przez faceta. 
- Jest mnóstwo wartościowych mężczyzn...- starasz się być przekonywująca. - Widocznie jeszcze nie trafiłaś na takiego...i tyle. - dodajesz i próbujesz ją uspokoić. 
- Tak...masz rację, muszę wziąć się w garść! - stara się zmotywować samą siebie i wysila się na uśmiech.
- No! Od razu lepiej! - mówisz i uśmiechasz się. 
- A wiesz, co widziałam? W centrum jest wolny lokal...- mówi. 
- I co w związku z tym? - pytasz. 
- No...może tam powinnaś otworzyć swój sklep. - ociera łzy ze swoich policzków. 
- Lena, błagam. Ja skończyłam architekturę. Nie mam pojęcia o prowadzeniu jakiejkolwiek działalności gospodarczej. 
- Patrz...masz pieniądze, możesz zainwestować, masz talent i projekty, znalazłabyś jakieś szwaczki i już, ubrania gotowe. - stara się przekonać Cię do swojego pomysłu. 
- Proszę Cię skończ! - mówisz. Nagle Twój telefon daje o sobie znać, idziesz więc do pokoju i bierzesz go do ręki, na wyświetlaczu widzisz nieznajomy Ci numer, domyślasz się kto może się do Ciebie dobijać. - Halo? - mówisz więc. 
- Cześć, tu Piotrek. - mówi. Uśmiechasz się na jego słowa, może bardziej na jego głos...sama nie wiesz dlaczego się uśmiechnęłaś, tak po prostu. 
- Cześć. 
- Mam te bilety dla Was...- mówi. 
- Emm...to może wpadniesz popołudniu do nas, co? - proponujesz. 
- Mogę wpaść, czemu nie. - mówi i wiesz, że się uśmiecha. To po prostu słychać. - Trening kończę o 18, więc tak 18:30 mógłbym u Was być, może być? 
- Jasne. - mówisz z entuzjazmem. - To czekamy. - dodajesz. 
- To do zobaczenia. 
- Papa. - mówisz i odkładasz telefon, z uśmiechem wracasz do kuchni. Widzisz wzrok Leny, chyba domyśla się kto dzwonił. Potwierdzasz więc jej domysły. Robi Wam śniadanie, budzisz Kubę i wspólnie zasiadacie do posiłku. Kuba wymusza u Was pójście na basen, zgadzacie się i wspólnie ruszacie na pływalnie. 
- Muszę sobie kupić samochód. - stwierdzasz wsiadając do pojazdu Leny. 
- Boże, żebym ja miała takie problemy...- jak zwykle zrzędzi zapinając pas. 
- Ale poważnie...nie pomyślałam o tym wcześniej. - mówisz, jeszcze bardziej denerwujesz Lenę. 
- Boże, Oliwia! Zawsze możesz iść i kupić, w Twoim przypadku tak właśnie będzie wyglądał zakup samochodu, nie musisz się martwić o pieniądze...
- O co Ci chodzi? - pytasz. 
- O nic. Głupoty wygadujesz. 
- Ja? Bo chcę sobie kupić samochód? Oszalałaś? Co się z Tobą dzieje? - burzysz się. 
- Nie wiem...- mówi opierając głowę o kierownicę. - Nie wiem kurwa...- dokańcza. 
- Lena! - mówisz głośniej, wskazując na siedzącego za Wami Kubę. Nie masz pojęcia co się jej dzieje, jest inna niż zwykle, coś musiało się stać a najgorsze jest to, że Lena nie mówi Ci o tym, zawsze wszystko Ci mówiła, wiedziałaś pierwsza, a teraz? Teraz nic, kompletnie, jakby się bała Twojej reakcji, a przecież jesteś jej przyjaciółką. Po wizycie na basenie uznałaś, iż musisz zrobić zakupy, bo przecież wpada do Was Piotrek. Po powrocie do domu, bierzesz prysznic a Kubusiowi puszczasz bajkę. Dochodzi godzina 17, musisz więc wziąć się za robienie kolacji, jeśli chcesz zdążyć na 18:30. Zabierasz się za roladki drobiowe z pieczarkami i serem, przepis podała Ci Lena. Po kilkudziesięciu minutach kolacja jest gotowa, pozostaje Ci więc zrobienie czegoś na słodko. Wybór pada na deser bananowy na zimno, również według przepisu Leny, dobrze mieć taką przyjaciółkę. O 18:20 wszystko jest więc gotowe, idziesz się przebrać w coś normalnego, gdyż przy gotowaniu ubrudziłaś trochę swoje rzeczy. Słyszysz dzwonek do drzwi, wychodzisz więc z sypialni i idziesz do przedpokoju. Otwierasz drzwi i widzisz za nimi uśmiechniętego Piotrka. Zapraszasz go więc do środka, na przywitanie całuje Cię w policzek. 
- A co Ty jesteś taki radosny, co? - pytasz opierając się o ścianę. 
- A tak jakoś. - mówi ściągając buty. Uśmiechasz się i razem wchodzicie do salonu. 
- Cześć Kuba. - mówi mierzwiąc włosy młodego, który jest niezwykle zafascynowany bajką. Jednak widząc Piotrka wszystko schodzi na drugi plan, wstaje z kanapy i przytula się do jego nóg. W dość szybkim tempie znajduje się na rękach siatkarza. Każesz im usiąść przy stole, tak też robią. Kuba zadręcza Piotrka pytaniami, jednak nie wydaje się, żeby był on niezadowolony z tegoż faktu, chętnie opowiada co robił na treningu. Podajesz do stołu.
- Teraz wychodzi, że ja przychodzę do Was jadać. - mówi z uśmiechem widząc co robisz. 
- Nie, to tak przy okazji. Stwierdziłam, że będziesz głodny po treningu. - mówisz. 
- Jestem głodny, ale nawet nie wiesz jak mi głupio...- mówi spoglądając na Ciebie. Ciągle trzyma na kolanach Kubusia, któremu to bardzo się podoba. 
- Powiedzmy, że to w ramach kibicowania Twojej drużynie. Nie mogę pozwolić, żebyś był niedożywiony i w efekcie nie miał siły na granie...- mówisz po czym oboje śmiejecie się. Polubiłaś go, jest inny niż reszta mężczyzn, bardziej...delikatny? Nie wiesz jak to nazwać, ale podoba Ci się to. Jecie więc, również Tobie opowiada o tym jak było na treningu, jesteś tego ciekawa, sama kiedyś też trenowałaś, pamiętasz jeszcze te czasy, miłe wspomnienia. 
- No to skoro tak cudownie trenowałeś dzisiaj...to chyba należy Ci się słodka nagroda! - mówisz i uśmiechasz się. 
- Będziecie się całować? - pyta Kuba spoglądając na Piotrka, przy okazji robi nieciekawą minę, bo chyba nie chce patrzeć na Was podczas pocałunku. Wybuchacie śmiechem. 
- Nie kochanie, chodziło mi o deser. - śmiejesz się, udajesz się do lodówki i podajesz deser. Jecie ciągle się śmiejąc, dawno nie widziałaś Kubusia tak szczęśliwego. Ostatni raz był taki kiedy razem z Nickiem poszli na mecz jego taty. Cieszysz się, że teraz też taki jest, i że nie potrzebuje do tego spotkania z Nickiem, a tylko i wyłącznie Piotrka. Wstajesz i chcesz zacząć sprzątać. 
- To teraz mama odpoczywa, a my posprzątamy, co Ty na to? - zwraca się do Kuby. 
- Okej. - mówi radośnie Twój syn i zaczyna przenosić naczynia do kuchni. 
- Nie, nie...- mówisz. 
- Tak, tak...- mówi Piotrek chwytając Twoją dłoń, zaprowadza Cię do salonu i pomaga usiąść. 
- Ale Piotrek...
- Nie ma żadnego ale. Ty gotowałaś, to my pozmywamy. - mówi idąc w stronę kuchni. 
- Ale Ty na pewno jesteś zmęczony po treningu, ja Wam pomogę...- mówisz i wstajesz. 
- Co my zrobimy z tą mamą? - pyta Kubusia. Ten prosi go, by się schylił, po chwili narady, już wiedzą co mają robić. Idziesz w ich stronę, nagle podbiega do Ciebie Piotrek i bierze Cie na ręce. 
- Poiotrek! - mówisz śmiejąc się. Zanosi Cię z powrotem na kanapę. 
- Masz tu siedzieć, my sobie poradzimy. Zrozumiano? - pyta uśmiechając się. 
- Tak jest, sir. - mówisz i wybuchacie śmiechem. Piotrek wraca do kuchni i zaczyna zmywać naczynia, które lądują w rękach Kuby. Wyciera je i układa jeden na drugim. Włączasz telewizor i nawet nie wiesz kiedy zasypiasz. 


                                                                             ~*~


Witam, przepraszam za tak długą nieobecność, ale na prawdę jakoś nie mam czasu ostatnio. Obiecuję, że to pierwszy i ostatni raz kiedy tak się dzieje, postaram się pisać i dodawać wszystko na bieżąco :)

Co do rozdziału to jak widać, znajomość Olivii z Piotrkiem się rozwija, dajcie znać co sądzicie :)

Zachęcam do komentowania. 

Pozdrawiam, Mercy. 

czwartek, 21 marca 2013

Trzy


Kuba idzie przed Wami, masz przynajmniej widok na to co robi. Piotrek jeszcze raz Cię przeprasza a Ty jeszcze raz mówisz, że nic się nie stało. Spacer mija Wam w bardzo przyjemniej atmosferze, opowiadasz Piotrkowi o studiach w Stanach, o Lenie i o Kubie. 
- Przepraszam, że pytam ale...- zaczął. 
- Chcesz wiedzieć co się stało z ojcem Kuby...- przerywasz mu jego pytanie. Spogląda w Twoje oczy i jakby potwierdza Twoje słowa. - Tak naprawdę nie wie o jego istnieniu...- mówisz spoglądając na idącego przed Wami Kubusia. - Wyjechałam zaraz po tym jak dowiedziałam się o ciąży. Jego rodzicie mieli dla niego lepszą kandydatkę na żonę...- dodajesz. 
- Nie chcesz mu powiedzieć o Kubie? To taki cudowny chłopczyk. - mówi. Uśmiechasz się na jego słowa. 
- Nie, nawet nie wiem co się z nim teraz dzieje. Jest dobrze tak jak jest...- mówisz, ale nie jesteś zbyt przekonywująca. Jednak on nie chce dręczyć Cię dłużej tym tematem, bo widzi, że jest to dla Ciebie udręka. Dochodzicie pod budynek, w którym mieszkacie. 
- Wejdziesz? - pytasz. Sama nie wiesz dlaczego o to zapytałaś, nie wiesz też dlaczego Piotrkowi powiedziałaś prawdę o ojcu Kuby, przecież każdemu mówiłaś, że nie wiesz kto nim jest. 
- Nie chcę przeszkadzać...- mówi niepewnie. 
- Chodź, chodź, chodź! - wtrąca Kuba i łapie za rękę Piotrka. 
- No, chyba nie masz wyboru. - dodajesz i uśmiechasz się, on robi to samo i po chwili stoicie w windzie. Wchodzicie do mieszkania, rozbieracie się i idziecie do salonu, który jest połączony z kuchnią. - Czego się napijesz? - pytasz. 
- Herbaty. - oznajmia i razem z Kubą siada na kanapie. Robisz więc herbatę i po chwili trzy kubki stoją na stole. Kuba włącza telewizor i ogląda bajkę. Razem z Piotrkiem rozmawiacie o wszystkim i o niczym, bardzo dobrze Ci się z nim rozmawia, co jest stosunkowo dziwne, bo znasz go od wczoraj. 
- To co, pomożesz mi poskładać tą piłkę? - pyta Kubuś wskakując na kolana Piotrka. 
- Kuba, błagam, pozwól Piotrkowi oddychać...- mówisz widząc co wyprawia Kuba. Jednak Piotrek nie wydaje się być bardzo przejęty, wręcz przeciwnie, jest uśmiechnięty i chętnie przystaje na prośbę Twojego synka. Kuba biegnie więc do swojego pokoju. 
- Przepraszam za niego...- mówisz siedząc obok Piotrka. 
- Przestań, nie masz za co przepraszać...jest cudowny. - mówi, czym wywołuje uśmiech na Twojej twarzy. Kuba wraca do salonu i na stole kładzie puzzle. Mierzwisz jego włoski i z uśmiechem wstajesz z zamiarem zrobienia kolacji. Z kuchni masz dokładny widok na poczynania Kuby i Piotrka. Zastanawiasz się co mogłabyś zrobić, wybór pada na zapiekane tortellini z sosem mięsno-pomidorowym. Uwielbiasz robić dania kuchni włoskiej, która jest zresztą Twoją ulubioną kuchnią. Zabierasz się za przyrządzanie kolacji. Po kilkudziesięciu minutach wszystko jest gotowe. 
- Chłopaki! Kolacja! - wołasz siedzących na kanapie i pracujących ciężko mężczyzn. Po chwili jednak odrywają się od pracy i idą w Twoją stronę. Siadają przy stole i możecie zaczynać jedzenie. Tak też robicie, widzisz, że im smakuje, co potwierdzają prosząc o dokładkę. Kończycie jedzenie i zaczynasz zbierać naczynia. Nagle Piotrek wstaje i zaczyna Ci pomagać, co owocuje szybkim przyłączeniem się do całej pracy Kubusia. Nie mija 20 minut a wszystko jest pozmywane i poukładane. Siadacie na kanapie a chłopaki kończą układanie piłki. Włączają film i wszyscy wspólnie oglądacie. Spoglądasz na Kubę, zasnął w ramionach Piotrka. 
- Będę się zbierał. - mówi Piotrek próbując wstać nie budząc Kuby. 
- Okej. - wstajesz również i Ty. 
- Może przeniosę go do jego pokoju, co? - pyta spoglądając na śpiącego Kubusia. 
- Jakbyś mógł...- mówisz niepewnie i uśmiechasz się. Po chwili Kuba jest już na rękach Piotrka i prowadzisz ich do pokoju Kuby. Kładzie go na łóżku po czym okrywa kołdrą. Razem idziecie do przedpokoju. Piotrek zakłada buty i kurtkę. 
- Dziękuję. - mówisz opierając się o ścianę i przypatrując się poczynaniom Piotrka. 
- To ja dziękuję. - mówi spoglądając Ci w oczy. 
- Za co? Za wieczór spędzony w towarzystwie rozgadanego sześciolatka i jego nieporadnej matki. - śmiejesz się. 
- Kuba jest naprawdę uroczy, a Ty nie jesteś nieporadna...jesteś wspaniałą mamą...- mówi nieustannie wpatrując się w Twoje oczy. - Na dodatek świetnie gotujesz. - dodaje z uśmiechem. 
- Dzięki. - również się uśmiechasz. 
- Widzimy się na kolejnym meczu? - pyta. 
- No chyba tak, muszę tylko dowiedzieć się od przyjaciółki gdzie kupić bilety i jeśli uda mi się je zdobyć to przyjdziemy. - oznajmiasz. 
- Ja załatwię dla Was bilety. - mówi. 
- Jak to, załatwisz? 
- Jako zawodnik mam pewne..przywileje. - mówi z uśmiechem. 
- Nie chcę Ci sprawiać kłopotu. 
- Nie sprawiasz, poza tym jeszcze jest mi głupio z powodu tej wczorajszej sytuacji...
- Dzisiaj odkupiłeś swoje winy, bądź spokojny. - mówisz i śmiejesz się. 
- Wiesz...jak widziałem te jego oczy...i łzy...to jakaś masakra, i to jeszcze przeze mnie...- mówił. - płacz dziecka jest czymś strasznym...- dodał spoglądając w Twoje oczy. 
- Tak wiem, ale nie zadręczaj się już tym, Kuba zapomniał i zakochał się w Tobie, nie masz się czym przejmować. - mówisz. Uśmiecha się jedynie po czym z kieszeni wyjmuje telefon. 
- Dasz mi swój numer? Zadzwoniłbym co z tymi biletami. - mówi i wyciąga w Twoją stronę rękę, w której trzyma telefon. 
- Jasne. - uśmiechasz się i wpisujesz swój numer po czym oddajesz mu jego własność. 
- To...pa. - mówi chowając telefon do kieszeni. Podchodzisz do niego i stajesz na palcach, musisz się wysilić żeby dorównać mu wzrostem, albo chociaż zbliżyć. Składasz delikatny pocałunek na jego policzku po czym oddalasz się od niego. Uśmiecha się i wychodzi. Zamykasz za nim drzwi a na Twojej twarzy również gości uśmiech, chyba pierwszy raz od dawien dawna jest on spowodowany jakimś mężczyzną, nie licząc Kuby. Gasisz światło, zaglądasz do Kuby - śpi. Zamykasz po cichu drzwi i udajesz się do siebie. Chwytasz do ręki telefon. 

Nadal jesteś zła? :)) - wysyłasz sms'a do Leny. 

Oj co Ty mówisz, nie potrafię być na Ciebie zła. - szybko odpisuje. 

To dobrze :))

Lepiej pisz, co tam z Piotrkiem! - ponagla. 

Właśnie poszedł. - odpisujesz, jednak szybko stwierdzasz, że był to głupi pomysł. 

CO? WIESZ KTÓRA JEST GODZINA?! CO TY Z NIM ROBIŁAŚ?! Jutro melduje się u Ciebie z samego rana! 

Okej, będę czekać :)) Dobranoc. 




                                                                          ~*~


Jest kolejny rozdział, dość krótki, ale jest :) Dziękuję za miłe słowa, bardzo mi pomagają! :)

Dzisiaj będzie krótko również i tutaj, gdyż już jestem spóźniona na trening! 

Zachęcam zatem do komentowania! :)

Pozdrawiam ciepło, bo u mnie ponuro, deszcz pada i na dodatek jest zimno! Ach, szkoda słów!

Trzymajcie się, Mercy. 




czwartek, 14 marca 2013

Dwa


Kubuś biega w okół boiska, nie możesz spuścić go z oczu. Widzisz jak rozmawia z jakimś chłopcem, wygląda na jego rówieśnika. Już po chwili razem się bawią. W trakcie przerwy technicznej zawodnicy znowu podchodzą bliżej Was. Nie chcesz żeby Cię zauważył, a nawet jeśli już, to żeby broń Boże Cię nie poznał. Jednak Twoich modłów Bóg nie wysłuchał, bo w pewnym momencie siatkarz spogląda na Ciebie i jakież jest jego zdziwienie. Delikatnie uśmiecha się i odchodzi kierując się na boisko. 
- Ej widziałaś?! Nowakowski się na nas patrzył! - mówi radośnie Lena. Spoglądasz na nią i próbujesz uspokoić, bo ludzie siedzący obok Was zaczynają dziwnie się na nią patrzeć. 
- Wydawało Ci się. - mówisz i nakazujesz jej żeby usiadła. Słucha Twojego polecenia i już po chwili siedzi. Mecz dobiega końca, jednak Lena każe Ci zostać na miejscu, widzisz tłum dziewczyn ustawiających się w okół band reklamowych. 
- Olivia! - krzyczy Lena. Spoglądasz na nią a ona znów skacze jak opętana. - Kubuś odbija piłkę z synem Igły! - informuje Cię. Nie wiesz o kim ona mówi, kim jest ''syn Igły", jednak nie chcesz pytać ją o to, bo wiesz, że się zdenerwuje. Schodzicie z trybun kiedy tylko robi się więcej miejsca. Lena wtedy podchodzi ze swoim aparatem do zawodników i błaga o zdjęcie, nawet swojego Boga, do którego to udało jej się zagadać. 
- Boże, czy ja dobrze widzę?! Nowakowski niesie Kubusia na rękach?! Oliwia uszczypnij mnie! Błagam! - mówi. Nie rozumiesz jej zachowania, przecież to normalny człowiek, jak każdy inny. Fakt, jest siatkarzem...ale czy to powód żeby piszczeć na jego widok. 
- Dzień dobry - wyrywa Cię z rozmyślań głos mężczyzny. Kuba obejmuje jego szyję swoimi rączkami, jest uśmiechnięty...i zadowolony.
- Dzień dobry...- mówisz niepewnie. Lena stoi obok Was i nie może uwierzyć w to co się dzieje, odchodzi jednak trochę dalej gdyż niejaki ''Zibi'' udaje się do szatni. 
- Przeprosiłem już Kubę, więc teraz czas na Panią...- mówi spoglądając w Twoje oczy. 
- Nie ma Pan za co przepraszać...skąd mógł Pan wiedzieć...- mówisz i uśmiechasz się. 
- Piotrek. - mówi i wyciąga dłoń w Twoją stronę. 
- Olivia. - delikatnie ściskasz jego dłoń, a na Twojej twarzy znów pojawia się uśmiech. 
- Poczekajcie na mnie...ja tylko się przebiorę...- mówi i stawia Kubę na ziemi. 
- Okej. - mówisz i uśmiechasz się. On odchodzi spoglądając na Kubę. 
- Piotrek jest super! - mówi radośnie Kuba. 
- Zachowujesz się jak ciocia Lena! - mówisz mierzwiąc jego włoski. 
- Mamo, bo on jest na prawdę fajny, i powiedział, że pomoże mi poskładać moją piłkę! - informuje Cię Kuba. Ty już zastanawiasz się co powiesz Lenie, która właśnie wraca z uśmiechem na twarzy. Tylko domyślasz się, że powodem tego uśmiechu jest kolejne zdjęcie z którymś z zawodników. 
- Chcesz mi o czymś powiedzieć? - mówi kiedy tylko jest w odpowiedniej odległości. 
- Na pewno nie powiem Ci teraz...
- Piotrek z nami wraca! - mówi Kuba podskakując. 
- Co? Jak to Piotrek z Wami wraca? - pyta. 
- No, normalnie...wytłumaczę Ci to kiedy indziej...- mówisz. 
- Normalnie? Ja chyba śnię! Moja najlepsza przyjaciółka jest w Rzeszowie od kilku dni a już wyrwała Nowakowskiego! Ja siedzę tu od kilku lat i jedyne co mam to zdjęcie z nim! - burzy się. 
- Nie wyrwałam go! Zwykły zbieg okoliczności! - burzysz się na słowa przyjaciółki. 
- Jestem oficjalnie obrażona na Ciebie! Idę! Zostawiam Was samych! - mówi i zaczyna się ubierać. 
- Nie! Lena! Ja nie wiem o czym z nim rozmawiać, masz tu ze mną czekać! 
- Jestem obrażona! - mówi i dopina kurtkę. 
- Lena, nie wygłupiaj się noo! - próbujesz ją przekonać, jednak nie wychodzi Ci to najlepiej, bo już kilkanaście sekund później całuje Kubusia w policzek i odchodzi. Jest gorzej niż myślałaś, tragedia. Jednak wiesz, że Lena się wygłupiała...i jutro wpadnie do Ciebie żebyś wytłumaczyła jej o co chodzi z Piotrkiem. To głupie, w ogóle go nie znasz...jednak wydaje Ci się być miły i taki...normalny. 
- To cześć Kuba! - słyszysz. Spoglądasz na chłopca stojącego obok Kuby, zaraz za nim stoi kobieta. 
- Iwona Ignaczak. - mówi i wyciąga dłoń w Twoją stronę. 
- Olivia Biel. - mówisz i ściskasz jej dłoń. 
- Nasi chłopcy się polubili. - mówi z uśmiechem na ustach. 
- Wszystko na to wskazuje - potwierdzasz jej słowa i obdarowujesz ją uśmiechem. 
- To...do zobaczenia na następnym meczu. - mówi i odchodzi trzymając swojego syna za rączkę. Dołącza do nich mężczyzna, w którym rozpoznajesz jednego z zawodników. Po chwili obok Was pojawia się Piotrek, kierujecie się zatem do szatni. 
- Może ja to zrobię...- proponuje kiedy tylko widzi, że chcesz ubrać Kubie kurtkę. Zgadzasz się i sama zakładasz płaszcz. Po chwili jesteście gotowi, więc wychodzicie z hali. Jako, że nie znasz Rzeszowa mówisz Piotrkowi gdzie mieszkacie i kierujecie się właśnie w to miejsce.


                                                                              ~*~

Witam, kolejny rozdział wędruje w Wasze ręce :) Cieszę się niezmiernie, że tak chętnie odwiedzacie tego bloga, to na prawdę bardzo miłe i bardzo motywujące! :)

Piszcie co sądzicie o tym rozdziale, co zmienić a co zostawić. 

Powoli wszystko wraca do normalności, to znaczy staram się układać wszystko tak, abym miała choć trochę czasu na pisanie kolejnych rozdziałów :) 


Dziękuję za miłe komentarze i proszę następne :) 


Pozdrawiam ciepło, Mercy. 

wtorek, 5 marca 2013

Jeden


- Mamo, mamo! - słyszysz głos Kuby. Otwierasz oczy i unosisz głowę do góry. - Ktoś puka do drzwi. - oznajmia. Zrywasz się więc przy okazji mierzwisz włoski Kubusia, idziesz do przedpokoju. Słyszysz tylko charakterystyczne ''tup tup'' - to biegnący za Tobą malec. Otwierasz drzwi. 
- Dzień dobry! - widzisz Lenę z mnóstwem sklepowych siatek. Ręką wskazujesz, żeby weszła. Robi to, zamykasz drzwi i idziecie do kuchni. - Jedliście śniadanie? - pyta. Siadasz na wysokim krześle, Kuba wdrapuje się na drugie. 
- Nie. Mama dopiero wstała. - mówi i opiera się rączkami o blat. Spoglądasz na niego i uśmiechasz się. 
- To dobrze, ja Wam coś przyrządzę! - oznajmia i zaczyna wypakowywać zakupy. Kuba chętnie jej pomaga, Ty idziesz wziąć prysznic. Po kilku chwilach wracasz, prysznic pomógł Ci się obudzić. W powietrzu czuć jakby...pomarańczę. Wchodzisz do kuchni. 
- Mmm...ale pięknie pachnie! - mówisz i przytulasz syna. - Cóż to takiego? - dodajesz. 
- To naleśniki z sosem pomarańczowym - oznajmia. - Ale to dla Kuby. - dodaje. 
- Co? A dla mnie przepraszam? - mówisz a Twoje ręce lądują na biodrach. 
- A dla Ciebie jest jakże zdrowa i sałatka z kuskusem, awokado, pomidorami...- mówi. 
- Dobra dobra, już. - przerywasz jej, mogłaby tak do rana. Jest zapaloną kucharką, od kiedy pamiętasz lubiła gotować. Jej przyszły mąż, będzie miał z nią dobrze. Jednak teraz, kiedy nie ma żadnego kandydata, gotuje dla Ciebie i dla Kubusia. Nie masz nic przeciwko, przecież do niczego jej nie zmuszasz. 
Zasiadacie zatem do stołu i zaczynacie konsumpcję śniadania. Przy tym śmiejecie się, rozmawiacie, dobrze się bawicie. Cieszysz się, że Kuba zapomniał już o wczorajszym incydencie i teraz wesolutko konwersuje z Leną. 
- A właśnie! Mam dla Was super propozycję! - mówi radośnie. Od razu zdobywa zainteresowanie Kuby, patrzy na nią tymi swoimi niebieskimi oczami, są takie piękne. Czasami sama potrafisz się w nich zagubić. - Mam bilety na dzisiejszy mecz siatkówki! - oznajmia. Z Twojej twarzy momentalnie znika uśmiech, wracają wspomnienia. Kiedyś też grałaś w siatkówkę, może nie jakoś zawodowo ale grałaś. Ale to nie jedyne wspomnienia związane z siatkówką jakie masz. 
- Mamo, mamo! Pójdziemy? - pyta Kuba, jego twarz jest pełna nadziei, ale nie pozbawiona uśmiechu. 
- Oliwia no...zgódź się! - próbuje przekonać Cię też Lena.
- No dobrze, niech będzie...- mówisz. 
- Super! - krzyczy radośnie Kuba i podbiega do Ciebie. Składa pocałunek na Twoim policzku, przykleja się do Ciebie i ani mu w głowie za  przestanie tej czynności. Usadawiasz go na swoich kolanach. Lena uwielbia siatkówkę, a i samych siatkarzy również. Informuje Cię o szczegółach tego meczu, znów wygłasza długie kazanie, tym razem dotyczy ono super przystojnego siatkarza, który to jest wolny. Postawiła sobie za cel, że chociaż do niego zagada. Śmiejesz się na jej słowa, ale mówisz, że chętnie na to popatrzysz. Po śniadaniu włączasz Kubie bajkę, razem z Leną idziesz do kuchni. 
- Tam są Twoje rysunki? - pyta spoglądając na ogromną teczkę znajdującą się obok komody w salonie. 
- Tak, ale...- mówisz, jednak ona nie słucha. Idzie i zabiera teczkę, wraca i otwiera ją. Znów prawi Ci kazania, że powinnaś otworzyć sklep. Zawsze Ci to mówiła, kiedy tylko spoglądała na Twoje rysunki. Paradoksalnie, po architekturze w Twoim szkicowniku znajdowały się projekty sukienek, czy innych części garderoby. Wiele osób chwaliło Twoje prace, jednak nigdy nie myślałaś poważnie nad zrobieniem z nich użytku. Kiedy zakańcza swoją przemowę teczka ląduje na swoim miejscu, to samo tyczy się Leny. Siada obok Ciebie i upija łyk herbaty. 
- Dlaczego tak się przestraszyłaś jak powiedziałam o tym meczu siatkówki? - pyta. Ahh, nienawidzisz tego, nienawidzisz kiedy ona to robi, kiedy bawi się w prokuratora. 
- Zdziwiłam się po prostu, nie myślałam, że będziesz chciała nas zaciągnąć na jakiś tam mecz...- próbujesz, próbujesz się wymigać od powiedzenia jej swojej dość...ważnej tajemnicy, o której nie wie nikt. Modlisz się, by uwierzyła...bez większych problemów robi to. 
- Jakiś, jakiś! Toż to Resovia! - burzy się. Uśmiech pojawia się na Twojej twarzy, po czym usta moczysz w herbacie upijając malutki łyczek. Dzień mija Wam bez większych atrakcji, zaczynacie się zbierać. Lena przywdziewa pasiastą koszulkę, stwierdzasz, że jest to koszulka tego jej ukochanego klubu. Kiedy odwraca się i widzisz wszystkie napisy, jesteś już pewna. Idziesz do swojej garderoby. 
- Olivia! Bo się spóźnimy! - słyszysz. Jednak ty nie jesteś jeszcze gotowa. Wychodzisz po kilkunastu minutach. - Idziemy na mecz, nie mogłaś ubrać czegoś bardziej...na luzie? - pyta gdy tylko Cie widzi. Ubrałaś czarną, obcisłą sukienkę od McQueena. Spoglądasz na nią i unosisz jedną brew. 
- Rozumiem, wyrocznią mody się jest a nie bywa - mówi i wraz z Kubą wybuchają śmiechem. Znów kierujesz w jej stronę zabójczy wzrok, zapina kurtkę Kubie i chichocząc wychodzą z mieszkania. Zarzucasz na siebie płaszcz i ubierasz czarne szpilki. Do ręki chwytasz torebkę i opuszczasz swoje lokum. Idziesz za Leną i Kubą, nie są łaskawi nawet na Ciebie poczekać. Wsiadacie do jej samochodu i ruszacie. 
- Wiesz..ja myślę, że nikt nie będzie patrzył na mecz jak Ty jedziesz tak ubrana...- kontynuuje swoje wywody. 
- Ta sukienka wcale nie jest aż tak wyzywająca! - mówisz z wyrzutami w jej stronę. 
- To, że nie masz dekoltu do pępka, nie znaczy że sukienka nie jest wyzywająca...- oznajmia. 
- Dobra cicho! Spieszyłam się a ta sukienka była pierwsza na wieszaku! - tłumaczysz się, jednak po chwili wszyscy wybuchacie śmiechem. Po kilkudziesięciu minutach jesteście po halą. Wysiadacie i wchodzicie do środka. Ubrania wierzchnie zostawiacie w szatni i kierujecie się w stronę trybun. Po kilku krokach przekonujesz się, że Lena miała rację. Tutaj wszyscy są w luźnych ubraniach, tylko Ty w tej swojej sukience. Mężczyźni zwracają na Ciebie uwagę, mierząc Cię od góry do dołu. W końcu siadacie na swoich miejscach, pierwszy rząd. Tak jak się spodziewałaś, Lena pewnie koczowała przed komputerem żeby zdobyć najlepsze miejsca. Zaczyna się mecz, Kuba wraz z Leną żwawo kibicują, a Ty starasz się uwieczniać te chwile aparatem Leny, gdyż z tego wszystkiego nie wzięłaś swojego. 
- Patrz, patrz! - mówi Lena i wskazuje na jednego z siatkarzy. Spoglądasz na niego, jednak to nie on przykuwa Twoją uwagę, gdyż obok niego zauważasz tego mężczyznę, który wczoraj nieopatrznie popchnął Kubusia przed sklepem. Lena prowadzi swoje wywody na temat jej ulubieńca, jednak Ty i tak jej nie słuchasz. Mogłaś się domyślić, że jest siatkarzem, w końcu jest cholernie wysoki, co z resztą zauważyłaś. Postanawiasz zapytać Lenę, jak się nazywa ten osobnik, musisz jeszcze tylko spojrzeć na to jaki ma numer, a jego koledzy zasłaniający Ci go, nie ułatwiają tego. W końcu jednak odchodzą i dokładnie widzisz, z jakim numerem ów mężczyzna pojawia się na boisku. 
- Lena, kto to? - pytasz wskazując na mężczyznę z ''czwórką'' na koszulce. 
- Boże, Olivia, gdzie Ty żyłaś?! - pyta i kiwa głową z niezadowolenia. - To jest Piotrek Nowakowski. - mówi. - On też jest wolny...ale ja wolę Kosoka! - dodaje, przyjmujesz do wiadomości to co powiedziała i delikatnie się uśmiechasz, starasz się skupić na oglądaniu meczu, bo jakby nie patrzeć, po to tu jesteś. Jednak czasami Twój wzrok skupia się na jednym zawodniku, na tym z czwórką na koszulce i sama nie wiesz dlaczego tak się dzieje.



                                                                         ~*~



Witam Was serdecznie. Jest pierwszy rozdział, dajcie znać czy Wam się podoba czy też nie. No i przede wszystkim czy jesteście zaskoczone tym, któż to jest tym tajemniczym mężczyzną :)

W moim życiu dzieje się tyle rzeczy na raz, że ledwo sobie z nimi radzę. Dlatego też dodawanie rozdziałów regularnie graniczy z cudem. Bardzo mnie motywują Wasze komentarze :) Dziękuję za nie i jak zwykle proszę o następne. 

Pozdrawiam, Mercy.