czwartek, 21 marca 2013
Trzy
Kuba idzie przed Wami, masz przynajmniej widok na to co robi. Piotrek jeszcze raz Cię przeprasza a Ty jeszcze raz mówisz, że nic się nie stało. Spacer mija Wam w bardzo przyjemniej atmosferze, opowiadasz Piotrkowi o studiach w Stanach, o Lenie i o Kubie.
- Przepraszam, że pytam ale...- zaczął.
- Chcesz wiedzieć co się stało z ojcem Kuby...- przerywasz mu jego pytanie. Spogląda w Twoje oczy i jakby potwierdza Twoje słowa. - Tak naprawdę nie wie o jego istnieniu...- mówisz spoglądając na idącego przed Wami Kubusia. - Wyjechałam zaraz po tym jak dowiedziałam się o ciąży. Jego rodzicie mieli dla niego lepszą kandydatkę na żonę...- dodajesz.
- Nie chcesz mu powiedzieć o Kubie? To taki cudowny chłopczyk. - mówi. Uśmiechasz się na jego słowa.
- Nie, nawet nie wiem co się z nim teraz dzieje. Jest dobrze tak jak jest...- mówisz, ale nie jesteś zbyt przekonywująca. Jednak on nie chce dręczyć Cię dłużej tym tematem, bo widzi, że jest to dla Ciebie udręka. Dochodzicie pod budynek, w którym mieszkacie.
- Wejdziesz? - pytasz. Sama nie wiesz dlaczego o to zapytałaś, nie wiesz też dlaczego Piotrkowi powiedziałaś prawdę o ojcu Kuby, przecież każdemu mówiłaś, że nie wiesz kto nim jest.
- Nie chcę przeszkadzać...- mówi niepewnie.
- Chodź, chodź, chodź! - wtrąca Kuba i łapie za rękę Piotrka.
- No, chyba nie masz wyboru. - dodajesz i uśmiechasz się, on robi to samo i po chwili stoicie w windzie. Wchodzicie do mieszkania, rozbieracie się i idziecie do salonu, który jest połączony z kuchnią. - Czego się napijesz? - pytasz.
- Herbaty. - oznajmia i razem z Kubą siada na kanapie. Robisz więc herbatę i po chwili trzy kubki stoją na stole. Kuba włącza telewizor i ogląda bajkę. Razem z Piotrkiem rozmawiacie o wszystkim i o niczym, bardzo dobrze Ci się z nim rozmawia, co jest stosunkowo dziwne, bo znasz go od wczoraj.
- To co, pomożesz mi poskładać tą piłkę? - pyta Kubuś wskakując na kolana Piotrka.
- Kuba, błagam, pozwól Piotrkowi oddychać...- mówisz widząc co wyprawia Kuba. Jednak Piotrek nie wydaje się być bardzo przejęty, wręcz przeciwnie, jest uśmiechnięty i chętnie przystaje na prośbę Twojego synka. Kuba biegnie więc do swojego pokoju.
- Przepraszam za niego...- mówisz siedząc obok Piotrka.
- Przestań, nie masz za co przepraszać...jest cudowny. - mówi, czym wywołuje uśmiech na Twojej twarzy. Kuba wraca do salonu i na stole kładzie puzzle. Mierzwisz jego włoski i z uśmiechem wstajesz z zamiarem zrobienia kolacji. Z kuchni masz dokładny widok na poczynania Kuby i Piotrka. Zastanawiasz się co mogłabyś zrobić, wybór pada na zapiekane tortellini z sosem mięsno-pomidorowym. Uwielbiasz robić dania kuchni włoskiej, która jest zresztą Twoją ulubioną kuchnią. Zabierasz się za przyrządzanie kolacji. Po kilkudziesięciu minutach wszystko jest gotowe.
- Chłopaki! Kolacja! - wołasz siedzących na kanapie i pracujących ciężko mężczyzn. Po chwili jednak odrywają się od pracy i idą w Twoją stronę. Siadają przy stole i możecie zaczynać jedzenie. Tak też robicie, widzisz, że im smakuje, co potwierdzają prosząc o dokładkę. Kończycie jedzenie i zaczynasz zbierać naczynia. Nagle Piotrek wstaje i zaczyna Ci pomagać, co owocuje szybkim przyłączeniem się do całej pracy Kubusia. Nie mija 20 minut a wszystko jest pozmywane i poukładane. Siadacie na kanapie a chłopaki kończą układanie piłki. Włączają film i wszyscy wspólnie oglądacie. Spoglądasz na Kubę, zasnął w ramionach Piotrka.
- Będę się zbierał. - mówi Piotrek próbując wstać nie budząc Kuby.
- Okej. - wstajesz również i Ty.
- Może przeniosę go do jego pokoju, co? - pyta spoglądając na śpiącego Kubusia.
- Jakbyś mógł...- mówisz niepewnie i uśmiechasz się. Po chwili Kuba jest już na rękach Piotrka i prowadzisz ich do pokoju Kuby. Kładzie go na łóżku po czym okrywa kołdrą. Razem idziecie do przedpokoju. Piotrek zakłada buty i kurtkę.
- Dziękuję. - mówisz opierając się o ścianę i przypatrując się poczynaniom Piotrka.
- To ja dziękuję. - mówi spoglądając Ci w oczy.
- Za co? Za wieczór spędzony w towarzystwie rozgadanego sześciolatka i jego nieporadnej matki. - śmiejesz się.
- Kuba jest naprawdę uroczy, a Ty nie jesteś nieporadna...jesteś wspaniałą mamą...- mówi nieustannie wpatrując się w Twoje oczy. - Na dodatek świetnie gotujesz. - dodaje z uśmiechem.
- Dzięki. - również się uśmiechasz.
- Widzimy się na kolejnym meczu? - pyta.
- No chyba tak, muszę tylko dowiedzieć się od przyjaciółki gdzie kupić bilety i jeśli uda mi się je zdobyć to przyjdziemy. - oznajmiasz.
- Ja załatwię dla Was bilety. - mówi.
- Jak to, załatwisz?
- Jako zawodnik mam pewne..przywileje. - mówi z uśmiechem.
- Nie chcę Ci sprawiać kłopotu.
- Nie sprawiasz, poza tym jeszcze jest mi głupio z powodu tej wczorajszej sytuacji...
- Dzisiaj odkupiłeś swoje winy, bądź spokojny. - mówisz i śmiejesz się.
- Wiesz...jak widziałem te jego oczy...i łzy...to jakaś masakra, i to jeszcze przeze mnie...- mówił. - płacz dziecka jest czymś strasznym...- dodał spoglądając w Twoje oczy.
- Tak wiem, ale nie zadręczaj się już tym, Kuba zapomniał i zakochał się w Tobie, nie masz się czym przejmować. - mówisz. Uśmiecha się jedynie po czym z kieszeni wyjmuje telefon.
- Dasz mi swój numer? Zadzwoniłbym co z tymi biletami. - mówi i wyciąga w Twoją stronę rękę, w której trzyma telefon.
- Jasne. - uśmiechasz się i wpisujesz swój numer po czym oddajesz mu jego własność.
- To...pa. - mówi chowając telefon do kieszeni. Podchodzisz do niego i stajesz na palcach, musisz się wysilić żeby dorównać mu wzrostem, albo chociaż zbliżyć. Składasz delikatny pocałunek na jego policzku po czym oddalasz się od niego. Uśmiecha się i wychodzi. Zamykasz za nim drzwi a na Twojej twarzy również gości uśmiech, chyba pierwszy raz od dawien dawna jest on spowodowany jakimś mężczyzną, nie licząc Kuby. Gasisz światło, zaglądasz do Kuby - śpi. Zamykasz po cichu drzwi i udajesz się do siebie. Chwytasz do ręki telefon.
Nadal jesteś zła? :)) - wysyłasz sms'a do Leny.
Oj co Ty mówisz, nie potrafię być na Ciebie zła. - szybko odpisuje.
To dobrze :))
Lepiej pisz, co tam z Piotrkiem! - ponagla.
Właśnie poszedł. - odpisujesz, jednak szybko stwierdzasz, że był to głupi pomysł.
CO? WIESZ KTÓRA JEST GODZINA?! CO TY Z NIM ROBIŁAŚ?! Jutro melduje się u Ciebie z samego rana!
Okej, będę czekać :)) Dobranoc.
~*~
Jest kolejny rozdział, dość krótki, ale jest :) Dziękuję za miłe słowa, bardzo mi pomagają! :)
Dzisiaj będzie krótko również i tutaj, gdyż już jestem spóźniona na trening!
Zachęcam zatem do komentowania! :)
Pozdrawiam ciepło, bo u mnie ponuro, deszcz pada i na dodatek jest zimno! Ach, szkoda słów!
Trzymajcie się, Mercy.
czwartek, 14 marca 2013
Dwa
Kubuś biega w okół boiska, nie możesz spuścić go z oczu. Widzisz jak rozmawia z jakimś chłopcem, wygląda na jego rówieśnika. Już po chwili razem się bawią. W trakcie przerwy technicznej zawodnicy znowu podchodzą bliżej Was. Nie chcesz żeby Cię zauważył, a nawet jeśli już, to żeby broń Boże Cię nie poznał. Jednak Twoich modłów Bóg nie wysłuchał, bo w pewnym momencie siatkarz spogląda na Ciebie i jakież jest jego zdziwienie. Delikatnie uśmiecha się i odchodzi kierując się na boisko.
- Ej widziałaś?! Nowakowski się na nas patrzył! - mówi radośnie Lena. Spoglądasz na nią i próbujesz uspokoić, bo ludzie siedzący obok Was zaczynają dziwnie się na nią patrzeć.
- Wydawało Ci się. - mówisz i nakazujesz jej żeby usiadła. Słucha Twojego polecenia i już po chwili siedzi. Mecz dobiega końca, jednak Lena każe Ci zostać na miejscu, widzisz tłum dziewczyn ustawiających się w okół band reklamowych.
- Olivia! - krzyczy Lena. Spoglądasz na nią a ona znów skacze jak opętana. - Kubuś odbija piłkę z synem Igły! - informuje Cię. Nie wiesz o kim ona mówi, kim jest ''syn Igły", jednak nie chcesz pytać ją o to, bo wiesz, że się zdenerwuje. Schodzicie z trybun kiedy tylko robi się więcej miejsca. Lena wtedy podchodzi ze swoim aparatem do zawodników i błaga o zdjęcie, nawet swojego Boga, do którego to udało jej się zagadać.
- Boże, czy ja dobrze widzę?! Nowakowski niesie Kubusia na rękach?! Oliwia uszczypnij mnie! Błagam! - mówi. Nie rozumiesz jej zachowania, przecież to normalny człowiek, jak każdy inny. Fakt, jest siatkarzem...ale czy to powód żeby piszczeć na jego widok.
- Dzień dobry - wyrywa Cię z rozmyślań głos mężczyzny. Kuba obejmuje jego szyję swoimi rączkami, jest uśmiechnięty...i zadowolony.
- Dzień dobry...- mówisz niepewnie. Lena stoi obok Was i nie może uwierzyć w to co się dzieje, odchodzi jednak trochę dalej gdyż niejaki ''Zibi'' udaje się do szatni.
- Przeprosiłem już Kubę, więc teraz czas na Panią...- mówi spoglądając w Twoje oczy.
- Nie ma Pan za co przepraszać...skąd mógł Pan wiedzieć...- mówisz i uśmiechasz się.
- Piotrek. - mówi i wyciąga dłoń w Twoją stronę.
- Olivia. - delikatnie ściskasz jego dłoń, a na Twojej twarzy znów pojawia się uśmiech.
- Poczekajcie na mnie...ja tylko się przebiorę...- mówi i stawia Kubę na ziemi.
- Okej. - mówisz i uśmiechasz się. On odchodzi spoglądając na Kubę.
- Piotrek jest super! - mówi radośnie Kuba.
- Zachowujesz się jak ciocia Lena! - mówisz mierzwiąc jego włoski.
- Mamo, bo on jest na prawdę fajny, i powiedział, że pomoże mi poskładać moją piłkę! - informuje Cię Kuba. Ty już zastanawiasz się co powiesz Lenie, która właśnie wraca z uśmiechem na twarzy. Tylko domyślasz się, że powodem tego uśmiechu jest kolejne zdjęcie z którymś z zawodników.
- Chcesz mi o czymś powiedzieć? - mówi kiedy tylko jest w odpowiedniej odległości.
- Na pewno nie powiem Ci teraz...
- Piotrek z nami wraca! - mówi Kuba podskakując.
- Co? Jak to Piotrek z Wami wraca? - pyta.
- No, normalnie...wytłumaczę Ci to kiedy indziej...- mówisz.
- Normalnie? Ja chyba śnię! Moja najlepsza przyjaciółka jest w Rzeszowie od kilku dni a już wyrwała Nowakowskiego! Ja siedzę tu od kilku lat i jedyne co mam to zdjęcie z nim! - burzy się.
- Nie wyrwałam go! Zwykły zbieg okoliczności! - burzysz się na słowa przyjaciółki.
- Jestem oficjalnie obrażona na Ciebie! Idę! Zostawiam Was samych! - mówi i zaczyna się ubierać.
- Nie! Lena! Ja nie wiem o czym z nim rozmawiać, masz tu ze mną czekać!
- Jestem obrażona! - mówi i dopina kurtkę.
- Lena, nie wygłupiaj się noo! - próbujesz ją przekonać, jednak nie wychodzi Ci to najlepiej, bo już kilkanaście sekund później całuje Kubusia w policzek i odchodzi. Jest gorzej niż myślałaś, tragedia. Jednak wiesz, że Lena się wygłupiała...i jutro wpadnie do Ciebie żebyś wytłumaczyła jej o co chodzi z Piotrkiem. To głupie, w ogóle go nie znasz...jednak wydaje Ci się być miły i taki...normalny.
- To cześć Kuba! - słyszysz. Spoglądasz na chłopca stojącego obok Kuby, zaraz za nim stoi kobieta.
- Iwona Ignaczak. - mówi i wyciąga dłoń w Twoją stronę.
- Olivia Biel. - mówisz i ściskasz jej dłoń.
- Nasi chłopcy się polubili. - mówi z uśmiechem na ustach.
- Wszystko na to wskazuje - potwierdzasz jej słowa i obdarowujesz ją uśmiechem.
- To...do zobaczenia na następnym meczu. - mówi i odchodzi trzymając swojego syna za rączkę. Dołącza do nich mężczyzna, w którym rozpoznajesz jednego z zawodników. Po chwili obok Was pojawia się Piotrek, kierujecie się zatem do szatni.
- Może ja to zrobię...- proponuje kiedy tylko widzi, że chcesz ubrać Kubie kurtkę. Zgadzasz się i sama zakładasz płaszcz. Po chwili jesteście gotowi, więc wychodzicie z hali. Jako, że nie znasz Rzeszowa mówisz Piotrkowi gdzie mieszkacie i kierujecie się właśnie w to miejsce.
~*~
Witam, kolejny rozdział wędruje w Wasze ręce :) Cieszę się niezmiernie, że tak chętnie odwiedzacie tego bloga, to na prawdę bardzo miłe i bardzo motywujące! :)
Piszcie co sądzicie o tym rozdziale, co zmienić a co zostawić.
Powoli wszystko wraca do normalności, to znaczy staram się układać wszystko tak, abym miała choć trochę czasu na pisanie kolejnych rozdziałów :)
Dziękuję za miłe komentarze i proszę następne :)
Pozdrawiam ciepło, Mercy.
wtorek, 5 marca 2013
Jeden
- Mamo, mamo! - słyszysz głos Kuby. Otwierasz oczy i unosisz głowę do góry. - Ktoś puka do drzwi. - oznajmia. Zrywasz się więc przy okazji mierzwisz włoski Kubusia, idziesz do przedpokoju. Słyszysz tylko charakterystyczne ''tup tup'' - to biegnący za Tobą malec. Otwierasz drzwi.
- Dzień dobry! - widzisz Lenę z mnóstwem sklepowych siatek. Ręką wskazujesz, żeby weszła. Robi to, zamykasz drzwi i idziecie do kuchni. - Jedliście śniadanie? - pyta. Siadasz na wysokim krześle, Kuba wdrapuje się na drugie.
- Nie. Mama dopiero wstała. - mówi i opiera się rączkami o blat. Spoglądasz na niego i uśmiechasz się.
- To dobrze, ja Wam coś przyrządzę! - oznajmia i zaczyna wypakowywać zakupy. Kuba chętnie jej pomaga, Ty idziesz wziąć prysznic. Po kilku chwilach wracasz, prysznic pomógł Ci się obudzić. W powietrzu czuć jakby...pomarańczę. Wchodzisz do kuchni.
- Mmm...ale pięknie pachnie! - mówisz i przytulasz syna. - Cóż to takiego? - dodajesz.
- To naleśniki z sosem pomarańczowym - oznajmia. - Ale to dla Kuby. - dodaje.
- Co? A dla mnie przepraszam? - mówisz a Twoje ręce lądują na biodrach.
- A dla Ciebie jest jakże zdrowa i sałatka z kuskusem, awokado, pomidorami...- mówi.
- Dobra dobra, już. - przerywasz jej, mogłaby tak do rana. Jest zapaloną kucharką, od kiedy pamiętasz lubiła gotować. Jej przyszły mąż, będzie miał z nią dobrze. Jednak teraz, kiedy nie ma żadnego kandydata, gotuje dla Ciebie i dla Kubusia. Nie masz nic przeciwko, przecież do niczego jej nie zmuszasz.
Zasiadacie zatem do stołu i zaczynacie konsumpcję śniadania. Przy tym śmiejecie się, rozmawiacie, dobrze się bawicie. Cieszysz się, że Kuba zapomniał już o wczorajszym incydencie i teraz wesolutko konwersuje z Leną.
- A właśnie! Mam dla Was super propozycję! - mówi radośnie. Od razu zdobywa zainteresowanie Kuby, patrzy na nią tymi swoimi niebieskimi oczami, są takie piękne. Czasami sama potrafisz się w nich zagubić. - Mam bilety na dzisiejszy mecz siatkówki! - oznajmia. Z Twojej twarzy momentalnie znika uśmiech, wracają wspomnienia. Kiedyś też grałaś w siatkówkę, może nie jakoś zawodowo ale grałaś. Ale to nie jedyne wspomnienia związane z siatkówką jakie masz.
- Mamo, mamo! Pójdziemy? - pyta Kuba, jego twarz jest pełna nadziei, ale nie pozbawiona uśmiechu.
- Oliwia no...zgódź się! - próbuje przekonać Cię też Lena.
- No dobrze, niech będzie...- mówisz.
- Super! - krzyczy radośnie Kuba i podbiega do Ciebie. Składa pocałunek na Twoim policzku, przykleja się do Ciebie i ani mu w głowie za przestanie tej czynności. Usadawiasz go na swoich kolanach. Lena uwielbia siatkówkę, a i samych siatkarzy również. Informuje Cię o szczegółach tego meczu, znów wygłasza długie kazanie, tym razem dotyczy ono super przystojnego siatkarza, który to jest wolny. Postawiła sobie za cel, że chociaż do niego zagada. Śmiejesz się na jej słowa, ale mówisz, że chętnie na to popatrzysz. Po śniadaniu włączasz Kubie bajkę, razem z Leną idziesz do kuchni.
- Tam są Twoje rysunki? - pyta spoglądając na ogromną teczkę znajdującą się obok komody w salonie.
- Tak, ale...- mówisz, jednak ona nie słucha. Idzie i zabiera teczkę, wraca i otwiera ją. Znów prawi Ci kazania, że powinnaś otworzyć sklep. Zawsze Ci to mówiła, kiedy tylko spoglądała na Twoje rysunki. Paradoksalnie, po architekturze w Twoim szkicowniku znajdowały się projekty sukienek, czy innych części garderoby. Wiele osób chwaliło Twoje prace, jednak nigdy nie myślałaś poważnie nad zrobieniem z nich użytku. Kiedy zakańcza swoją przemowę teczka ląduje na swoim miejscu, to samo tyczy się Leny. Siada obok Ciebie i upija łyk herbaty.
- Dlaczego tak się przestraszyłaś jak powiedziałam o tym meczu siatkówki? - pyta. Ahh, nienawidzisz tego, nienawidzisz kiedy ona to robi, kiedy bawi się w prokuratora.
- Zdziwiłam się po prostu, nie myślałam, że będziesz chciała nas zaciągnąć na jakiś tam mecz...- próbujesz, próbujesz się wymigać od powiedzenia jej swojej dość...ważnej tajemnicy, o której nie wie nikt. Modlisz się, by uwierzyła...bez większych problemów robi to.
- Jakiś, jakiś! Toż to Resovia! - burzy się. Uśmiech pojawia się na Twojej twarzy, po czym usta moczysz w herbacie upijając malutki łyczek. Dzień mija Wam bez większych atrakcji, zaczynacie się zbierać. Lena przywdziewa pasiastą koszulkę, stwierdzasz, że jest to koszulka tego jej ukochanego klubu. Kiedy odwraca się i widzisz wszystkie napisy, jesteś już pewna. Idziesz do swojej garderoby.
- Olivia! Bo się spóźnimy! - słyszysz. Jednak ty nie jesteś jeszcze gotowa. Wychodzisz po kilkunastu minutach. - Idziemy na mecz, nie mogłaś ubrać czegoś bardziej...na luzie? - pyta gdy tylko Cie widzi. Ubrałaś czarną, obcisłą sukienkę od McQueena. Spoglądasz na nią i unosisz jedną brew.
- Rozumiem, wyrocznią mody się jest a nie bywa - mówi i wraz z Kubą wybuchają śmiechem. Znów kierujesz w jej stronę zabójczy wzrok, zapina kurtkę Kubie i chichocząc wychodzą z mieszkania. Zarzucasz na siebie płaszcz i ubierasz czarne szpilki. Do ręki chwytasz torebkę i opuszczasz swoje lokum. Idziesz za Leną i Kubą, nie są łaskawi nawet na Ciebie poczekać. Wsiadacie do jej samochodu i ruszacie.
- Wiesz..ja myślę, że nikt nie będzie patrzył na mecz jak Ty jedziesz tak ubrana...- kontynuuje swoje wywody.
- Ta sukienka wcale nie jest aż tak wyzywająca! - mówisz z wyrzutami w jej stronę.
- To, że nie masz dekoltu do pępka, nie znaczy że sukienka nie jest wyzywająca...- oznajmia.
- Dobra cicho! Spieszyłam się a ta sukienka była pierwsza na wieszaku! - tłumaczysz się, jednak po chwili wszyscy wybuchacie śmiechem. Po kilkudziesięciu minutach jesteście po halą. Wysiadacie i wchodzicie do środka. Ubrania wierzchnie zostawiacie w szatni i kierujecie się w stronę trybun. Po kilku krokach przekonujesz się, że Lena miała rację. Tutaj wszyscy są w luźnych ubraniach, tylko Ty w tej swojej sukience. Mężczyźni zwracają na Ciebie uwagę, mierząc Cię od góry do dołu. W końcu siadacie na swoich miejscach, pierwszy rząd. Tak jak się spodziewałaś, Lena pewnie koczowała przed komputerem żeby zdobyć najlepsze miejsca. Zaczyna się mecz, Kuba wraz z Leną żwawo kibicują, a Ty starasz się uwieczniać te chwile aparatem Leny, gdyż z tego wszystkiego nie wzięłaś swojego.
- Patrz, patrz! - mówi Lena i wskazuje na jednego z siatkarzy. Spoglądasz na niego, jednak to nie on przykuwa Twoją uwagę, gdyż obok niego zauważasz tego mężczyznę, który wczoraj nieopatrznie popchnął Kubusia przed sklepem. Lena prowadzi swoje wywody na temat jej ulubieńca, jednak Ty i tak jej nie słuchasz. Mogłaś się domyślić, że jest siatkarzem, w końcu jest cholernie wysoki, co z resztą zauważyłaś. Postanawiasz zapytać Lenę, jak się nazywa ten osobnik, musisz jeszcze tylko spojrzeć na to jaki ma numer, a jego koledzy zasłaniający Ci go, nie ułatwiają tego. W końcu jednak odchodzą i dokładnie widzisz, z jakim numerem ów mężczyzna pojawia się na boisku.
- Lena, kto to? - pytasz wskazując na mężczyznę z ''czwórką'' na koszulce.
- Boże, Olivia, gdzie Ty żyłaś?! - pyta i kiwa głową z niezadowolenia. - To jest Piotrek Nowakowski. - mówi. - On też jest wolny...ale ja wolę Kosoka! - dodaje, przyjmujesz do wiadomości to co powiedziała i delikatnie się uśmiechasz, starasz się skupić na oglądaniu meczu, bo jakby nie patrzeć, po to tu jesteś. Jednak czasami Twój wzrok skupia się na jednym zawodniku, na tym z czwórką na koszulce i sama nie wiesz dlaczego tak się dzieje.
~*~
Witam Was serdecznie. Jest pierwszy rozdział, dajcie znać czy Wam się podoba czy też nie. No i przede wszystkim czy jesteście zaskoczone tym, któż to jest tym tajemniczym mężczyzną :)
W moim życiu dzieje się tyle rzeczy na raz, że ledwo sobie z nimi radzę. Dlatego też dodawanie rozdziałów regularnie graniczy z cudem. Bardzo mnie motywują Wasze komentarze :) Dziękuję za nie i jak zwykle proszę o następne.
Pozdrawiam, Mercy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)